Przed tygodniem, gdy Fogo Unia Leszno wybierała się na mecz do stolicy Wielkopolski, menedżer Adam Skórnicki podjął dość zaskakującą decyzję, pozostawiając Nickiego Pedersena poza składem. Jak się okazało, nie była to dobra decyzja. Unia doznała wysokiej porażki, a zastępujący "Powera" Peter Kildemand nie zdobył nawet jednego punktu.
Pedersen odniósł się do tej sytuacji po niedzielnym meczu w Lesznie. W wielkim stylu wrócił do składu Byków, zdobywając czternaście "oczek". Gospodarze wygrali 52:38. - Muszę przyznać, że gdy dowiedziałem się, że nie znajdę się w składzie, byłem naprawdę bardzo zawiedziony. Jestem oczywiście profesjonalistą i zaakceptowałem tę decyzję. Nie oznacza to jednak, że się z nią zgadzałem. Uważam, że mogłem pomóc drużynie w tamtym spotkaniu - przyznał Pedersen.
Decyzja o braku miejsca w składzie dodatkowo go jednak zmotywowała: - Myślę, że w meczu z Unią Tarnów pokazałem, ile dobrego mogę dać drużynie. Liczę, że jest to zapowiedź kolejnych dobrych występów, także w Ekstralidze.
Duńczyk poprawił sobie tym samym nastrój po nieudanym turnieju Speedway Grand Prix w Cardiff. Zdobył tam pięć punktów i nie awansował do półfinału. - W Lesznie było zdecydowanie lepiej, chociaż jechałem tu na tym samym silniku. W Cardiff nie mogłem jednak trafić z ustawieniami i z moim teamem próbowaliśmy różnych rzeczy. Spasowałem się na swój ostatni bieg, w którym zdobyłem dwa punkty, ale było już za późno, by awansować do półfinału. W Lesznie wypadłem zdecydowanie lepiej i szybko znalazłem właściwe przełożenia. Cardiff trzeba zostawić już za sobą. To, co pokazałem w meczu Unii napawa na pewno optymizmem na najbliższe zawody - dodał "Power".
Pedersen nie ma także wątpliwości, że Fogo Unia może zawalczyć jeszcze o play-offy PGE Ekstraligi. Obecnie traci do czwartego miejsca dwa punkty. - Można powiedzieć, że wszystko jest w naszych rękach. Ważne, byśmy po prostu nadal wygrywali. Jeśli już wejdziemy do play-offów, wszystko będzie możliwe - skwitował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Adam Nawałka rozbił bank. "Dwukrotna podwyżka i premia milion euro"