Kolejarz Opole powrócił po rocznej przerwie na żużlową mapę Polski, od razu trafiając na głęboką wodę. Jako, że połączono I i II ligę, drużyna ta rywalizuje na co dzień z czołowymi zespołami Nice Polskiej Ligi Żużlowej.
Opolanie nie mogą narzekać na wynik sportowy, gdyż udało im się pokonać już Polonię Bydgoszcz i Speedway Wandę Instal Kraków. W ostatni weekend byli o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki. Ostatecznie przegrali z Renault Zdunek Wybrzeżem 44:46. - Drużyna jedzie na pewno lepiej, niż wiele osób przypuszczało. Robimy w Opolu dobre widowiska i moim zdaniem nie powiedzieliśmy jeszcze w tym sezonie ostatniego słowa - mówi prezes Andrzej Hawryluk.
Obecny sezon jest dla Kolejarza przejściowym. W Opolu liczą na to, że w przyszłym roku wróci podział na I i II ligę. By podołać wymogom finansowym, drużyna ta startuje w tym sezonie jedynie na własnym torze. Jedyny wyjazd czeka ją do Rawicza.
Z tym, by Kolejarz otrzymał licencję na przyszły sezon, nie powinno być problemów. - Jeśli chodzi o finanse, wszystko przebiega zgodnie z planem i nasza sytuacja jest stabilna. Płacimy zawodnikom i nie trzeba się o to martwić - zaznacza prezes klubu.
Optymizmem nie napawa jedynie frekwencja na meczach w Opolu. Średnio spotkania Kolejarza ogląda w tym roku 1 257 widzów. Na zawodach z Wybrzeżem zjawiło się jednak tylko ośmiuset kibiców. - Chcielibyśmy, by widzów było dużo więcej, ale z drugiej strony jesteśmy też realistami. Liczymy, że frekwencja jeszcze się poprawi, a wnioski będziemy wyciągać po sezonie - kwituje przedstawiciel klubu.
ZOBACZ WIDEO Gaviria w Katowicach przejął żółtą koszulkę lidera (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}