Po dziesięciu wyścigach wydawało się, że Eko-Dir Włókniarz Częstochowa odniesie kolejne wysokie zwycięstwo na własnym torze. Nic bardziej mylnego, kluczowy dla przebiegu spotkania był jedenasty bieg, w którym kontuzji doznał Daniel Jeleniewski. Został on odwieziony do szpitala, a kilkunastominutowa przerwa wytrąciła z rytmu częstochowski zespół. Skrzętnie z tego skorzystali łodzianie.
Orzeł Łódź od dwunastego wyścigu zaczął odrabiać straty i przed ostatnim biegiem przegrywał już tylko 41:43. W dodatku po stronie gości w piętnastej gonitwie jechali Hans Andersen i Robert Miśkowiak, którzy w końcówce spisywali się zdecydowanie lepiej niż ich rywale - Sebastian Ułamek i Nicolai Klindt. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej byli pełni obaw o wygraną Eko-Dir Włókniarza.
Na wysokości zadania stanął Klindt, który dobrze wyszedł spod taśmy i w pokonanym polu pozostawił Andersena i Miśkowiaka. Duńczyk rzucił się w pogoń za rodakiem, ale nie zdołał go dogonić. - Zwycięstwo w decydującym o losach meczu wyścigu było wspaniałym uczuciem. Nie wszystko mi się jednak układało w tym spotkaniu, trudno było znaleźć odpowiednie przełożenie na ten tor. Nie jeżdżę w każdym meczu i dlatego miałem problem - powiedział Klindt, który na swoim koncie zapisał 10 punktów.
ZOBACZ WIDEO TdP: emocje, ulewy, upadki i niezniszczalny Wellens (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Tak w Częstochowie zdobywa się uznanie. Fani Włókniarza wciąż pamiętają, jak w 2011 roku Grigorij Łaguta odważną szarżą pod bandą pokonał Nickiego Pedersena i Tomasza Golloba. Rosjanin zapewnił wtedy swojej drużynie wygraną nad faworyzowaną Stalą Gorzów 46:44. Po meczu kibice długo dziękowali Klindtowi, a ten po raz kolejny udowodnił, że warto na niego stawiać, choć przed startem sezonu wydawało się, że trudno będzie mu wywalczyć miejsce w składzie.
Duńczyk po meczu był zadowolony ze swojego występu, choć nie uniknął wpadki, kiedy to do mety dojechał na trzecim miejscu, za zawodnikami Orła. - W dwunastym biegu nie zrozumieliśmy się z Oskarem Polisem i wykorzystał to Adrian Gała, który nas wyprzedził. To było głupie. Możemy być jednak zadowoleni z wygranej. Orzeł wykorzystywał rezerwy taktyczne, jest to bardzo silna drużyna - stwierdził Klindt.