W domu to i ściany pomagają. Łaguta wykorzystał energię od najbliższych

W sobotę na torze w Daugavpils rozegrano drugą rundę Indywidualnych Mistrzostw Europy. W zawodach triumfował reprezentant Rosji Grigorij Łaguta, który już od dziesięciu lat żyje właśnie na Łotwie.

Eriks Upenieks
Eriks Upenieks
Grigorij Łaguta WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Grigorij Łaguta

Grigorij Łaguta (Rosja - 1. miejsce): Puchar jest ciężki, ale i walka była bardzo ciężka. Mogę powiedzieć, że w domu i ściany pomagają. Przecież od 10 lat mieszkam na Łotwie, trenuję, od 10 lat współpracuję też z Siergiejem Mikułowem, moim tunerem. Ogromne brawa dla kibiców, którzy przyszli na stadion i nie pozostali przed telewizorami mimo niepewnej pogody. Może pomogła mi energia od tych kibiców, moich znajomych, sponsorów, przyjaciół i rodziny. Różnice pomiędzy zawodnikami nie są duże, więc zamierzam powalczyć w cyklu o podium. Miałem jeden nieudany bieg, kiedy przyjechałem ostatni. Ścigają się tu żużlowcy z najwyższej półki, potrafią bronić pozycji. Tak samo i ja w innych wyścigach blokowałem rywali. Potrenowałem przed zawodami, ale najważniejszy był piątkowy trening, kiedy przez kilka godzin ścigałem się na motocrossie z moim przyjacielem, Ugisem Kula. Po tym treningu on, jako fachowiec, powiedział mi, że jestem gotowy na 100 proc. do zawodów. Jeszcze raz mogę potwierdzić, że wszystko udało się, tor był przygotowany kapitalnie i nawet pogoda sprzyjała, bo ulewa rozpoczęła się przecież po ostatnim wyścigu.

Emil Sajfutdinow (Rosja - 3. miejsce): Jestem zadowolony, że udało się uzbierać sporo punktów. To daje szansę wyjścia na prowadzenie i założenie plastronu lidera. Bardzo fajnie jeździ się, kiedy czuć doping kibiców, a tutaj tak właśnie było. Jest fajnie, można powiedzieć, że Rosja wygrała te zawody drużynowo. Chciałem powtórzyć swój dawny sukces, kiedy wygrałem w Daugavpils juniorski półfinał mistrzostw świata, no i tak jest dobrze, bo wygrał Grisza, więc zwyciężyła drużyna. Trzeba zbierać jak najwięcej punktów, żeby po ostatnich zawodach zwyciężyć. Nie jest łatwo zaczynać jazdę, kiedy pozostali żużlowcy mają już za sobą połowę sezonu. Mam swój cel, chcę po raz trzeci wywalczyć tytuł mistrza Europy. Nie jest łatwo, ale szukam ustawień i rozgryzam tory.

Maksim Bogdanow (Łotwa - 4. miejsce): Takie sytuacje jak w wyścigu finałowym zdarzają się. Emil Sajftudinow chciał mnie wyprzedzić, doszło do kontaktu i zaliczyłem upadek. To nie był pierwszy łuk, więc sędzia musiał kogoś wykluczyć. Padło na mnie. Nie mam pretensji do sędziego oraz do Emila, to była ostra walka.

Krzysztof Kasprzak (Polska - 13. miejsce): Byłem do tego toru kompletnie niedopasowany, był on bardzo twardy. Rozmawiałem z chłopakami i jego ubijano przez tydzień, bo spodziewano się deszczu. Byłem wolny i choć wygrywałem starty, to traciłem na trasie. Nie udało mi się dopasować do takiej nawierzchni. Wyprzedzali tylko miejscowi zawodnicy, którzy jeżdżą na tym torze od 10 lat. Pozostali nie bardzo.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody na niedzielę


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×