Kombinacje z licencjami wychodzą Łoktajewowi bokiem. Rosjanin skazany tylko na polską ligę?

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Aleksandr Łoktajew
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Aleksandr Łoktajew

Zawodnik, który powrócił do sportu po rocznej dyskwalifikacji, może wcale nie wystąpić w rodzimej lidze. Startom w barwach Turbiny sprzeciwia się klub będący jego poprzednim pracodawcą.

Z końcem lipca, po rocznej dyskwalifikacji na żużlowe owale powrócił Aleksandr Łoktajew. Żużlowiec ten w rosyjskim okienku transferowym podpisał umowę z Turbiną Bałakowo. Mimo tego 4 sierpnia nie wziął udziału w meczu ligowym przeciw Mega-Ładzie Togliatti i prawdopodobnie zabraknie go również w zaplanowanym na 17 sierpnia meczu rewanżowym. Powodem takiej sytuacji są pretensje poprzedniego pracodawcy.

Rosjanin miał podpisany kontrakt na lata 2014-2015 z klubem z Togliatti. Według działaczy tamtejszego klubu nie wypełnił jego postanowień. Na przeszkodzie stanęła wspomniana roczna dyskwalifikacja, a także wcześniejsze kombinacje zawodnika związane z uzyskaniem ukraińskiej licencji, by móc startować w turniejach eliminacyjnych mistrzostw świata i Europy. Przypomnijmy, że regulamin rozgrywek DM Rosji od kilku sezonów wyklucza udział zawodników innych niż legitymujących się licencją rosyjską.

Sprawa przynależności klubowej Aleksandra Łoktajewa, po protestach ze strony Mega-Łady, została oddana pod werdykt Komisji Torowej Motocyklowej Federacji Rosji. Do tej pory jednak nie doczekała się rozstrzygnięcia.

Zapytany o opinię Walerij Gordiejew zdaje się nie dostrzegać sedna problemu. Trener Turbiny powiedział:

- To, że Aleksander Łoktajew będzie startować w polskiej Ekstralidze na licencji ukraińskiej nie stanowi przeciwwskazania do startów w lidze rosyjskiej. Zawodnik został ostatnio włączony do kadry klubowej i powinien występować w naszych meczach. Póki co mamy do czynienia ze sprzeciwem Mega-Łady, jakoby żużlowiec nie wypełnił warunków kontraktu z tym klubem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Aleksandr Łoktajew działa koniunkturalnie i czyni to z dnia na dzień. Kim on w końcu jest, Rosjaninem czy Ukraińcem? Jakie barwy i na jakiej licencji ma zamiar reprezentować? Co swoim postępowaniem zamierza osiągnąć?

Z odpowiedzią na tak postawione pytania mają problem nie tylko kibice, ale nawet siedzący w żużlowych tematach dziennikarze. Czy odpowiedź na te pytania zna sam zawodnik?

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Hedwig: Liczyłem na lepszy rezultat (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (36)
avatar
smok
12.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na pewno Słowianin. Niedługo może i Polak. :P 
avatar
RECON_1
11.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A jeszcze glosy chodzily iz mial sie stac Polakiem... 
avatar
sympatyk żu-żla
10.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak to się mówi kto kombinuje ten żyje.Nie jednemu później kombinacje wychodzą bokiem.Tak może być i w tym przypadku. 
avatar
yes
10.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zawodnik, który powrócił do sportu po rocznej dyskwalifikacji, może wcale nie wystąpić w rodzimej lidze" - a propos dopingu, złapali polskich ciężarowców.... 
avatar
zulew
10.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trzeba chyba stworzyć kategorię bezpaństwowca