Reprezentant Szwecji w pięciu odsłonach Speedway Grand Prix zgromadził łącznie 53 punkty i brakuje mu tylko oczka do trzeciego w klasyfikacji generalnej Jasona Doyle'a. Awans jest więc jak najbardziej możliwy. Walkę o to zapowiada sam Antonio Lindbaeck. - Zawsze lubiłem tor w Malilli - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty.
Warto w tym kontekście przypomnieć, że 2 sierpnia Lindbaeck w meczu Elitserien w Malilli zdobył 8 punktów. Zawodnik Indianerny w meczu z Dackarną Malilla miał szansę na wywalczenie większej liczby punktów, jednak w ostatnim swoim wyścigu został wykluczony.
Lindbaeck nie chce oceniać swoich szans zarówno w sobotnim Grand Prix, jak i w ogólnej klasyfikacji. - Wszystko jest możliwe, mój cel jest zawsze ten sam, by być na szycie - tłumaczy Lindbaeck.
Żużlowiec MRGARDEN GKM-u Grudziądz po GP w Cardiff, które wygrał, może być uznawany za jednego z faworytów sobotnich zawodów. - Generalnie jestem zadowolony ze swoich tegorocznych występów w Grand Prix. Miałem jeden słaby start, ale cała reszta poszła dobrze - mówi Lindbaeck.
Wydaje się jednak, że to 13. miejsce w Pradze było dla reprezentanta Szwecji jedynie wypadkiem przy pracy. W ubiegłym roku w GP w Malilli Lindbaeck jechał z dziką kartą i zajął trzecie miejsce. Wygrał Nicki Pedersen.