Tomasz Gapiński miał piorunujące wejście do drużyny Orła Łódź. Popularny "Gapa" z marszu stał się liderem zespołu i to w głównej mierze dzięki niemu Orzeł znajduje się obecnie na wyraźnym prowadzeniu w tabeli Nice PLŻ. W ostatnich meczach Gapińskiemu nie szło jednak najlepiej. Wpływ na to miały dwa konkretne czynniki.
Po pierwsze zawinił tuner. - W pewnym momencie sezonu oddałem motocykle do serwisu. Sprzęt zaczął od tego momentu chodzić bardzo źle. Dopiero teraz to poprawiliśmy. Mój tuner bez mojej wiedzy powkładał rzeczy, które zupełnie nie zdały egzaminu. To samo spotkało też Nielsa Kristiana Iversena, bo korzystamy z tego samego tunera. Duńczyk już od Drużynowego Pucharu Świata zaczął jechać lepiej i było to widać. Ja też wróciłem do tego, co było wcześniej i mam nadzieję że też idzie poprawa - tłumaczy Tomasz Gapiński.
Żużlowiec przyznaje również, że w jego domu pojawiły się ponadto problemy rodzinne. - Poza tym, w ostatnim czasie miałem też pewne problemy rodzinne. Córka mocniej chorowała i to wszystko skumulowało się w jednym czasie. Starałem się koncentrować na żużlu najlepiej jak potrafiłem, ale jednak nie układało się po mojej myśli. Teraz zaczyna iść już lżej i z dnia na dzień powinno być coraz lepiej - dodaje zawodnik Orła Łódź, który w sobotę na torze w Lublinie zajął trzecie miejsce w indywidualnych mistrzostwach Nice PLŻ.
34-latek słabiej pojechał w spotkaniach na torach w Częstochowie i Gdańsku. - Za mecz w Częstochowie wszystkich przeprosiłem. Tam zabrakło moich punktów. W Gdańsku zdobyłem tylko 4 punkty; robiłem co mogłem, ale mój sprzęt nie pozwalał na skuteczną walkę. Na całe szczęście inni pojechali lepiej i drużynie udało się wygrać - zaznacza Gapiński.
Na tę chwilę Orzeł jest głównym kandydatem do awansu do PGE Ekstraligi. W klubie do tematu podchodzą jednak spokojnie. Nie wiadomo bowiem, czy znajdą się fundusze na start w najwyższej klasie rozgrywkowej. - O awansie do Ekstraligi jeszcze nie myślimy. Od tego jest dwumecz finałowy i to on zadecyduje. Każdy musi dać z siebie tyle, ile może. Jedziemy o pełną pulę. Kibice, prezes i zarząd chcą sukcesu i my również - przyznaje Gapiński.
W przypadku awansu Orła, Tomasz Gapiński będzie jednym z głównych kandydatów do pozostania w zespole. To właśnie "Gapa" oraz Hans Andersen mają największe ekstraligowe doświadczenia spośród podopiecznych Lecha Kędziory. W Ekstralidze powinien sobie poradzić także Robert Miśkowiak. Wymieniona trójka w sobotę zajęła całe podium w Pucharze Nice PLŻ na torze w Lublinie.
- Na razie nie ma co tak daleko wybiegać. Trzeba skupić się na tym, co jest teraz. Pojedziemy skutecznie w finale, a reszta już nie od nas zależy. Zrobimy wszystko, by wygrać te rozgrywki. Czy prezes Skrzydlewski, miasto i kibice dadzą razem radę, to już zobaczymy. Chciałbym jeszcze pojeździć w Ekstralidze w barwach Orła - kończy Gapiński, który w Nice PLŻ legitymuje się średnią biegową 1,981.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody na poniedziałek