Vaclav Milik zanotował małą zniżkę formy podczas spotkania Betard Sparta Wrocław - Unia Tarnów (59:31). 7 sierpnia Czech zapisał przy swoim nazwisku zaledwie pięć punktów z bonusem. W poniedziałkowym starciu przeciwko Aniołom zaprezentował się znacznie lepiej. - Dziś od początku wszystko grało. Po ostatnim meczu w Poznaniu nic nie zamieniałem. Wtedy to ja za dobrze nie pojechałem. Tym razem mi pasowało. Jestem zadowolony, bo wygraliśmy ważny mecz - powiedział tuż po zakończonych zawodach.
W sobotę Milik rywalizował w finale Mistrzostw Europy Par. Przypomnijmy, że wyniki zawodów w Rydze zostały zaliczone po czternastu biegach, natomiast cztery późniejsze wyścigi anulowano. - Od początku trudno się jeździło na tym torze. Pierwotnie te zawody nie miały się w ogóle rozpocząć. Uważam jednak, że trzeba było je dojechać do końca, bo zostały tylko trzy biegi. Organizatorzy postanowili jednak przerwać turniej. Na dodatek odjęto nam punkty. Mi się wydaje, że to był trochę głupi pomysł. Jakby te zawody zakończono po czternastu biegach, to byłoby dobrze. My jednak pojechaliśmy kolejne wyścigi, a później punkty były zabierane. Wydaje mi się, że tak się nie robi - skomentował czeski żużlowiec.
Betard Sparta w dalszym ciągu zachowuje realne szanse na awans do play-offów. Wrocławianie, aby zająć miejsce w pierwszej czwórce po rundzie zasadniczej, muszą wygrać w Lesznie. Zespół prowadzony przez Piotra Barona zmierzy się z Fogo Unią w niedzielę, 21 sierpnia. - Chcemy wygrać każdy mecz. Tak też podejdziemy do tego spotkania w Lesznie. Musimy tak zwyciężyć, bo chcemy znaleźć się w play-offach. Jakby udało nam się to osiągnąć, to byłoby bardzo fajnie. Pierwsza czwórka nam odskakuje, ale walka jest do ostatniego meczu. Postaramy się o awans do fazy finałowej - podsumował Vaclav Milik.
ZOBACZ WIDEO Carl Lewis: Wybuczenie Gatlina było niewłaściwe (źródło TVP)
{"id":"","title":""}