Na zakończenie swojego debiutanckiego sezonu w PGE Ekstralidze ROW Rybnik dzielnie walczył na własnym torze ze Stalą Gorzów. Ostatecznie z wygranej 47:43 cieszyć mogli się przyjezdni. - Z deszczem straciliśmy atut własnego toru i było ciężko - przekonuje Kacper Woryna, junior śląskiego teamu.
W Rybniku faktycznie długo padało i mecz stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie zawody udało się rozegrać, kibice byli świadkami ciekawego emocjonującego widowiska, a na torze było kilka efektownych biegów.
Sam junior Rekinów występ może zaliczyć do udanych, a spotkanie mógł zakończyć dwoma "trójkami". Mógł, ale nie zrobił tego, a wszystko przez błąd w 14. biegu. Woryna długo prowadził, ale dał się wyprzedzić na dystansie Bartoszowi Zmarzlikowi.
- Te ostatnie dwa biegi wyszły mi trochę lepiej - komentuje. - W czternastym wybrałem się na wycieczkę po płocie no i straciłem. Gdybym jechał normalnie przy krawężniku, to by się nic nie stało - dodaje.
Gdyby zawodnik dowiózł wygraną do mety, przed decydującym 15. biegiem straty Rekinów wynosiłyby zaledwie dwa punkty. - Szkoda, bo ten czternasty mógł tak naprawdę zaważyć o wygranym meczu, ale niestety i ostatni nie ułożył się dla nas dobrze i niestety przegraliśmy - kwituje Woryna.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Dwadzieścia lat wystarczy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}