To, że naszpikowana gwiazdami Fogo Unia nie awansowała do play-offów to jedna z największych niespodzianek obecnego sezonu. Leszczynianie nie mogą jednak myśleć o wakacjach. Zamiast tego w październiku czeka ich walka o utrzymanie w barażach. Patrząc na sytuację kadrową, Byki będą murowanymi faworytami, bez względu na to z kim przyjdzie im się mierzyć. Jan Krzystyniak nie jest jednak przekonany, czy dwumecz o PGE Ekstraligę będzie dla drużyny Adama Skórnickiego formalnością.
- Wielu z nas pomyliło się już w tym roku co do leszczyńskiego zespołu. Najpierw wszyscy mieli pewność, że ta drużyna pojedzie w play-offach, a może i powtórzy sukces z ubiegłego roku, gdy została mistrzem Polski. Później powtarzano, że Unia na pewno dogoni rywali i do tej czwórki wejdzie. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że leszczynian czekać będą baraże. Obecnie powtarza się, że ten dwumecz o utrzymanie będzie dla Unii formalnością, ale ja nie byłbym co do tego taki pewny - mówi Jan Krzystyniak.
Były trener Unii Leszno zwraca uwagę na problemy, z jakimi zmaga się w tym roku drużyna Skórnickiego. - Zawodnicy tego zespołu jadą od wielu tygodni nierówno. Co gorsza, drużyna jest rozbita i nękana wewnętrznymi problemami. Ostatecznie w nią zwątpiłem, gdy przegrała wysoko wyjazdowy mecz w Rybniku. Wtedy już wiedziałem, że niczego dobrego ze strony Unii w tym sezonie nie zobaczymy. Teraz nie postawiłbym wszystkich pieniędzy na to, że ta drużyna się utrzyma. Jakaś drużyna z pierwszej ligi może ten kryzys leszczynian wykorzystać - przypuszcza szkoleniowiec.
O tym, jak poważne są wewnętrzne problemy w klubie świadczy ostatnie zamieszanie wokół Nickiego Pedersena. Duńczyk twierdzi, że został zaproszony na mecz przez prezesa Piotra Rusieckiego. W składzie nie widział go jednak menedżer Adam Skórnicki. Sprawy tej nie udało się zachować w tajemnicy, a Pedersen skrytykował szkoleniowca w Internecie. - Jeśli Unia chce uchodzić za profesjonalny klub, to takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Pewne sprawy nie mogą wychodzić na zewnątrz, poza gabinety. W tym przypadku stało się inaczej. Panowie sprzeczali się na oczach kibiców i dziennikarzy, a później zupełnie niespójnie komentowali to wszystko w mediach. Ta sytuacja świadczy o bezradności osób w klubie. Trudno w tym przypadku mówić o budowaniu dobrej atmosfery - kwituje Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO "Nie wiem czy zostanę". Antiga w samochodzie SPORT.TVP.PL (źródło TVP)
{"id":"","title":""}