W awizowanym składzie Fogo Unii Leszno na mecz z Betardem Spartą Wrocław zabrakło nazwiska Nickiego Pedersena. Mimo tego Duńczyk w niedzielę pojawił się na stadionie im. Alfreda Smoczyka, a jego mechanicy rozstawili w boksie motocykle "Powera".
Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że trzykrotny IMŚ w zespole Byków zastąpi Tobiasza Musielaka. Po dość długich rozmowach postanowiono jednak, że szansę występu otrzyma "Tofeek". Potwierdzeniem było podpisanie meczowego protokołu przez kapitana Fogo Unii. Sprzęt Pedersena ponownie trafił do busa, z kolei w boksie pojawiły się maszyny Tobiasza Musielaka.
Po zakończeniu spotkania Adam Skórnicki tłumaczył jednak, że w Lesznie nie byli pewni... stanu zdrowia Emila Sajfutdinowa po sobotnim upadku w Togliatti, dlatego też przedstawiciele Byków nakazali przyjazd Nickiego Pedersena na spotkanie z Betard Spartą Wrocław.
- Nie byliśmy do końca pewni jak czuje się Emil. Do tego Nicki miał jeszcze do wmontowania nowy sprzęt i stąd wynikła taka sytuacja. Wcześniej mieliśmy podobne sytuacje, gdy nie jechał Tobiasz Musielak czy Peter Kildemand. Byli oni wtedy również z drużyną. To takie zabezpieczenie, bo nigdy nie wiadomo w jakim stanie wrócą zawodnicy z sobotnich zawodów - wytłumaczył Adam Skórnicki.
Inną wersję wydarzeń w komentarzach pod materiałem WP SportoweFakty przedstawia z kolei Nicki Pedersen. - Adam, g... prawda, kłamiesz. Ze strony klubu/prezesa powiedziano mi już w czwartek, że pojadę w niedzielnym meczu. Taka jest prawda, nie ma żadnej innej. Przestań szukać wymówek. Bądź prawdziwym facetem, a nie kłamcą - napisał rozgoryczony Duńczyk.
Po porażce z Betardem Spartą Wrocław, Fogo Unia Leszno zakończyła rundę zasadniczą na 7. miejscu i o utrzymanie w PGE Ekstralidze będzie musiała walczyć w barażach.
ZOBACZ WIDEO Polacy przegrali z Niemcami. "Zabrakło paliwa" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}