Marek Cieślak: Na miejscu Get Well Toruń, bałbym się Falubazu

Drużyna Ekantor.pl Falubazu zakończyła rundę zasadniczą na drugim miejscu. Jej rywalem w meczach półfinałowych będzie Get Well Toruń. - Po powrocie Jarka jesteśmy mocniejsi - podkreśla trener Cieślak.

Ewelina Bielawska
Ewelina Bielawska
Marek Cieślak WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Marek Cieślak

W czwartek zielonogórzanie zakończyli rundę zasadniczą, pokonując na własnym torze Unię Tarnów 59:31. - Ten pojedynek był dla mnie po prostu jedną sprawą. Nie liczyła się wygrana, a powrót Hampela. Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, że ten dzień nastał. Jarek wrócił do naszego teamu w fajnym stylu. Myślę, że z biegu na bieg powinno być coraz lepiej. Nasza drużyna będzie teraz dużo mocniejsza i z tego się bardzo cieszę. Patrzę z większym optymizmem w przyszłość. Tor był bardzo fajny do jazdy. Przez cały sezon robimy dobrą i równą nawierzchnię. Zawodnicy ścigając się cały czas w tych samych warunkach umieją później wykorzystać szybkie ścieżki - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Ekantor.pl Falubazu zielona Góra, Marek Cieślak.

Zielonogórzanie zakończyli rundę zasadniczą na drugim miejscu w tabeli PGE Ekstraligi. Tym samym ich rywalem w kolejnych meczach będzie ekipa Get Well Toruń. - W półfinale spotkają się dwie mocne drużyny. W Toruniu jeżdżą zawodnicy klasy światowej, tacy jak Greg Hancock, Martin Vaculik czy Chris Holder. My jednak musimy patrzeć na siebie. Mamy naprawdę dobrą i mocną drużynę. Dawaliśmy sobie radę bez Jarka, ale mieliśmy Justina czy Łoktajewa, gdzie dwa biegi odjeżdżaliśmy często na zero. Teraz jesteśmy mocniejsi - przyznał.

Szkoleniowiec podkreślił, iż jego zawodnicy dobrze czują się na toruńskim owalu, stąd z optymizmem oczekuje najbliższych pojedynków. - Wszyscy nasi zawodnicy bardzo dobrze jeżdżą w Toruniu. Krystian Pieszczek zaliczył w czwartkowym meczu wtopę, ale mówił, że odebrał silniki z serwisu i coś mu tam nie gra. Być może tak jest, ale on umie dobrze jeździć na Motoarenie. Podobnie Piotr Protasiewicz, Patryk Dudek czy Jason Doyle. Kiedy jechaliśmy pierwszy mecz na tym obiekcie, wówczas przez parę biegów prowadziliśmy. Dopiero w końcówce gospodarze nam uciekli, ale Jason nie był wtedy tym Jasonem, co dzisiaj. Poza tym przydarzyły się defekty Dudkowi i Protasiewiczowi. Wynik ratował nam wtedy właśnie Pieszczek. Teraz myślę, że jakbym był Toruniem, bałbym się Falubazu. Nie mówię tego tak sobie, tylko taka jest prawda. Mamy fajną drużynę. Oczywiście to nadal sport i tu wszystko może się zdarzyć. W tym momencie jestem jednak optymistycznie nastawiony - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Stadion Narodowy gotowy na przyjęcie najlepszych lekkoatletów (źródło TVP)


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×