Unia Tarnów miała w tym roku najbardziej pod górkę. Niewielki budżet, osłabienie składu, dramat na torze, no i brak zwycięskiego klimatu w drużynie. Mało mocnych punktów oznaczało zero perspektyw na uniknięcie degradacji. Nie ma sensu Unii linczować czy wytykać jakieś niedociągnięcia. Każdemu w tak trudnym czasie byłoby ciężko się pozbierać. Latający Kołodziej i nieodgadniona postawa trzech Duńczyków – to było za mało na najsilniejszą ligę świata. Wśród wielu minusów znajdziemy duży plus czyli zdrowe bilansowanie klubowego budżetu. Dzięki temu Jaskółki mogą wlecieć z powrotem do elity szybciej niż nam się wydaje.
Byki się obronią
Jak przejechał się w tym roku obrońca tytułu z Leszna wiemy doskonale. Beznadziejne wyniki mistrzów i personalne przepychanki - paradoksalnie - dodały elicie kolorytu. Nie trzeba być adwokatem Byków, bo wiadomo, że oni obronią się sami, jeśli zajdzie barażowa potrzeba. W Lesznie jest przecież niekończący się klimat na speedway i nieustające wsparcie zakochanych w żużlu sponsorów. Mocno polski wariant składu czy też bardziej zagraniczny - oba mają na Smoczyku swych orędowników, którzy w imię wspólnego celu powinni szybko zewrzeć szyki. Bez wątpienia bez gorących głów Byki wrócą do piekielnie szybkiej jazdy w wielkim stylu. Prędzej niż później.
Kosmetyka Rekinów
Szóste miejsce Rekinów w elicie było dla rybnickich włodarzy pozycją bardzo pożądaną jeszcze przed sezonem. Dlatego beniaminek musi być z siebie dumny i nawet pojawiające się pod koniec zasadniczego sezonu play-offowe światełko nie razi nikogo w żużlowej Polsce. Prezes Mrozek i jego ludzie odkryli dla ekstraligi Australijczyka Fricke, a polski Norweg Holta przypomniał sobie jak to kiedyś rozstawiał rywali po kątach. To były największe niespodzianki z rybnickiej strony w stosunku do nieżyczliwych szyderców. Rozsądna kosmetyka składu może na Śląsku już niedługo przynieść wiele radości.
Szybki GKM
Grudziądz skończył z niedosytem, ale jak się lepiej przyjrzeć to wcale GKM nie powinien narzekać. Widowiskowe wygrywanie na swoim betonie super sprawą jest, ale myśląc o czołowej czwórce pasuje coś dorzucić z wyjazdu. Barwny Antoni, dopasowani Buczek z Okoniem, no i solidny Artiom plus niegościnny mistrz Gollob. Jak do takiej paczki dojedzie konkretny junior (albo silny wyjazdowy senior), grudziądzcy kibice szybko dostaną kolejny historyczny wynik. Bo dawno już tak nie było, żeby polski klub żużlowy miał pod koniec sierpnia trzy tak ważne kontrakty przedłużone w kieszeni, a za chwilę cały skład gotowy na kolejny sezon. Idzie nowe, bardziej zdrowe?
ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: Jakub Jamróg wygrywa 14. bieg (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Równe szanse
Na ocenianie czołowej czwórki czas dopiero przyjdzie. Teraz jest moment na prognozowanie i typowanie medali. Kto więc faworytem do majstra? – Wszystkie cztery drużyny mają równe szanse – usłyszałem ostatnio od czterech poważnych fachowców w polskim speedwayu. Gorzów, Zielona Góra, Toruń, Wrocław – tak to wygląda w dotychczasowej tabeli. Skoro więc każdy ma 25 procent szans na mistrzowski tytuł, spróbujmy poszukać punktów w każdej drużynie, które mogą być w tej walce języczkiem u wagi. Niedoceniani często spartanie mają rozpędzonego Tomka Jędrzejaka i powracającego na właściwe tory w lidze Maćka Janowskiego. Od nich może zależeć bardzo wiele w meczach decydujących o medalach. A w razie zielonego światła na jazdę dla młodego Maksa Drabika, ekipa Piotra Barona nie tylko postraszy gorzowskich czy kolejnych konkurentów, ale powie im: sprawdzam. Stal? Tu wynik juniorski jest pewny jak w banku, więc o dalszych losach w play-offach będą decydować seniorzy. Zrozumienie i odpowiedzialność za wynik drużyny mogą okazać się rzeczą nie do przecenienia. Punkty Słoweńca Zagara i Duńczyka Jepsena Jensena będą się liczyć podwójnie.
Nie przesądzajmy...
Co w takim razie ze szwankującym na wyjazdach Toruniem? Zakładając raczej pewne punkty trzech zagranicznych prowadzących pary, klucze do dużego wyniku wydają się mieć Polacy. Postawa Adriana, Kacpra i Pawła może mocno rzutować na ostateczny rezultat Aniołów. Bez względu na wynik na Motoarenie, o awansie do finału zadecyduje w toruńsko-zielonogórskiej parze najpewniej rewanż przy Wrocławskiej 69. Falubaz rządzi ostatnio na każdym polu. Jason Doyle wygrał gorzowską Grand Prix, Krystian Pieszczek gdańskie IMME, a Jarek Hampel niełatwą walkę o powrót na tor. Przy świetnej postawie Patryka Dudka i profesora Protasiewicza trudno znaleźć dziury w zielonogórskim składzie. Na własnym terenie i pod okiem Marka Cieślaka Myszy przegrały dotychczas tylko raz. Ale porażkę z Gorzowem odbiły sobie pokonując stalowców w identycznym stosunku na Jancarzu. Czyżby więc najbardziej równe drużyny w najbardziej wyrównanym finale od lat? Niewykluczone, ale na szczęście przed play-offami nie przesądzone.
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+