Gorzowska runda Grand Prix zakończyła się zwycięstwem Jasona Doyle'a, który w finale walczył z Tai'em Woffindenem. - Super ściganie w finale. To był pokaz tego, że w sporcie motorowym nigdy nie wolno rezygnować z marzeń. Kto by powiedział, że człowiek, który nie miał pozwolenia na pracę i bujał się w drugiej lidze brytyjskiej, stanie kiedyś na szczycie podium GP? Oczywiście, to nie jest pierwsza wygrana Jasona. Doyle z Woffindenem pokazali na czym polega poezja żużla. Zawody w Gorzowie wynagrodziły wszystkim niedosyt. Chociaż w Mallili też było fenomenalne ściganie - ocenił Tomasz Lorek.
Nawierzchnia na "Jancarzu" jednak od początku nie była taka, jak zawsze. Nawet miejscowi zawodnicy mieli sporo problemów, aby skutecznie walczyć na dystansie. Co o tym sądzi żużlowy ekspert? - Myślę, że tor jest robiony sprawiedliwie, bez faworyzowania kogokolwiek. Walka na żyletki, ale z klasą i szacunkiem dla kości rywala, jak w finale. Takie wyścigi chcemy oglądać. Wiadomo, że aspiracje są gigantyczne, żeby było widowisko dla najbardziej wybrednych koneserów. Sam fakt, że szósty raz ktoś inny wygrał turniej na tym torze jest na pewno wizytówką numer jeden dla klubu. To świadczy, że tor nie jest sprzymierzeńcem dla nikogo - przyznał.
Polscy kibice liczyli na swoich reprezentantów, a miejscowi przede wszystkim na Bartosza Zmarzlika. Junior Stali Gorzów zakończył turniej na czwartej pozycji, ale do końca walczył o podium. - Bartek to hazardzista. Ale jak chcesz mieć pełną pulę w sporcie, to nie możesz czekać na drugą szansę, bo przeważnie los jej nie daje. Miejsce w ósemce cyklu jest jak najbardziej realne. Brak pokory, zdrowa ambicja i aspiracje są bardzo porządnym przejawem u tego zawodnika. To bardzo inteligentny, fajny chłopak, który nie ma kompleksów - komentował postawę 21-latka Lorek.
Rozstrzygnięcia w Gorzowie sprawiają, że w klasyfikacji generalnej robi się coraz ciaśniej. Walka o tytuł mistrza świata na pewno jeszcze się nie zakończyła. Nadal jednak liderem pozostaje Greg Hancock. Kto ma największe szanse na złoto? - To, że w Melbourne jest ostatnia runda, to na pewno spory atut Grega. Wygrywał w Sydney w 2012 roku i wygrał w Australii w zeszłym sezonie. Greg będzie tam faworytem. Teterow to wielka zagadka. Myślę, że Doyle po roku jazdy w Toruniu będzie asem na Motoarenie. Woffinden też lubi się tam ścigać. Szwecja będzie papierkiem lakmusowym. Greg pojedzie u siebie, bo Szwecja to jego drugi dom. Cztery rundy to kosmos - ocenił znany spiker i komentator.
Gorzów był drugim przystankiem cyklu GP w Polsce. I to właśnie w tym mieście zawody oglądał nadkomplet widzów, sprzedawane były dodatkowe wejściówki na miejsca stojące. - To jest element długofalowej polityki Gorzowa. Bardzo mądrze to miasto negocjuje z BSI. Myślę, że Gorzów obok Mallili wyrasta na najlepszy tor stały w cyklu GP i to się nie zmieni, bo konkurencji zbyt wielkiej nie ma - podsumował. A Toruń i Warszawa? - Toruń, owszem. I myślę, że te dwa miasta powinny zostać jeśli chodzi o mapę polskich rund GP. Stałe tory, publika czująca speedway. Mimo wszystko uważam, że Warszawa nie zbudowała żadnej platformy dla sponsorów. Nie sądzę, żeby cokolwiek drgnęło jeśli chodzi o biznes po GP na Stadionie Narodowym - zakończył Lorek.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarka Budowlanych Łódź fanką Janusza Kołodzieja