Ekipa prowadzona wcześniej przez Piotra Barona, a teraz przez Krzysztofa Gałandziuka na torze w Poznaniu, gdzie w tym roku jeździ jako gospodarz, przegrała 29:49. W Gorzowie gospodarze postawili kropkę nad "i", wygrywając 56:33 i pewnie awansując do finału rozgrywek. - Jeśli chodzi o cały dwumecz, to po spotkaniu, które przegraliśmy wysoko, wynik był już przesądzony - stwierdził Tomasz Jędrzejak.
Kapitan Betard Sparty Wrocław podkreślił jednak fakt, że jego drużyna nie miała zamiaru poddać się bez walki. Stal Gorzów okazała się jednak za silna. - Chcieliśmy jechać jak najlepiej. Każdy się starał. Gdzieś po głowie chodziły myśli, że skoro oni nas tak zlali w Poznaniu, to czemu my nie możemy ich tutaj. Prawda jest taka, że Stal Gorzów to silna drużyna i to pokazali. Gratuluję awansu do finału, który zasłużenie zdobyli - powiedział.
W niedzielę w Gorzowie odnotowano kilka przypadków, gdy zawodników podnosiło na wyjściach z łuków. Zawodnik wrocławskiego zespołu nie zrzuca jednak winy na tor, na którym często pokazywał się z bardzo dobrej strony. Tak było również i tym razem, gdyż zdobył 9 punktów, wygrywając trzy biegi. Słabiej zaprezentował się w dwóch swoich startach. - Jest takie małe, przyczepniejsze miejsce. To wszystko. Trzeba było być na to w miarę przygotowanym, ale jak zawodnik mocniej wypuścił motocykl, to mogło go szarpnąć. Tor był dobrze przygotowany i nie można nic złego powiedzieć. W Gorzowie zawsze czuję się dobrze. Tym razem były dwa słabsze występy - podsumował Jędrzejak.
ZOBACZ WIDEO Leśnodorski o Hasim: W Legii nie palimy nikogo na stosie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}