Przemysław Pawlicki w końcu trafił w dziesiątkę. "Szukałem tego cały sezon"

WP SportoweFakty / Marcin Inglot
WP SportoweFakty / Marcin Inglot

Stal Gorzów pewnie awansowała do finału PGE Ekstraligi, wygrywając również drugi mecz półfinałowy z Betard Spartą Wrocław. Tym razem 56:33. Liderem gorzowian był Przemysław Pawlicki.

Kapitan gorzowskiej ekipy w niedzielnym spotkaniu uzbierał 12 punktów, co było dla tego zawodnika jednym z lepszych rezultatów w obecnych rozgrywkach. - Wszystko zagrało i cała drużyna pojechała dobrze. Cały sezon szukałem optymalnych ustawień i formy, żeby w końcu dwucyfrówka pojawiła się na moim koncie. Szkoda tego jednego zera, ale reszta biegów był w porządku. Wygraliśmy mecz i dwumecz, więc teraz trzeba się skupić na finale - stwierdził.

Przemysławowi Pawlickiemu nie wyszedł tylko jeden wyścig. W 5. biegu przyjechał ostatni, a tłumaczył to... potem zalewającym jego ciało w ten upalny dzień. - Wychodziłem dobrze ze startu. Chciałem szybko puszczać sprzęgło, bo mi pot kapał na gogle przez ten upał i musiałem uciekać stamtąd. Cieszę się, że to wszystko zagrało. Staramy się cały sezon szukać. Czasami coś przekombinuję, ale tym razem udało się znaleźć optymalne ustawienia. Ten jeden wyścig poszedł w złą stronę. Każdy z nas szuka najszybszych ustawień. Pomyliłem się ten jeden raz, ale cieszę się, że potem wróciliśmy na dobre tory - przyznał zawodnik Stali Gorzów.

Jeszcze przed spotkaniem z Betard Spartą Wrocław "Shamek" gościł u fizjoterapeuty Jerzego Buczaka i podczas samego meczu miał otejpowaną rękę, której po zakończeniu pojedynku starał się nie nadwyrężać. Jak widać po wyniku, nie przeszkadzało mu to w skutecznej jeździe, a powód takiego stanu rzeczy okazał się dość prozaiczny. - Źle spałem i może dlatego - śmiał się w parku maszyn.

Wygrana z wrocławianami oznacza, że żółto-niebiescy pojadą w finale. Tam przyjdzie im się zmierzyć z drużyną Get Well Toruń. Czy starszy z leszczyńskich braci jest gotowy na walkę o złoty medal po tych wszystkich problemach sprzętowych i szukaniu odpowiednich ustawień? - Cały sezon czuję się przygotowany na sto procent. Każdy zawodnik szuka, mamy trochę tych silników i dlatego cały czas testujemy. Czasami jednemu dłużej to zajmuje. Na razie wszystko gra i nie mam co narzekać. Nie mam też co obrastać w piórka, trzeba dalej pracować, myśleć pozytywnie i być czujnym - zakończył Przemysław Pawlicki.

ZOBACZ WIDEO: Magnus Zetterstroem: Jestem rozdarty, połowa mnie chce zostać przy żużlu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (12)
avatar
sympatyk żu-żla
13.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lepiej trafić ppóźniej niż w cale. Problem jeden czy to już nie po obiedzie, 
avatar
real_M
13.09.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przemek fajny zawodnik ale z tymi pochwałami poczekajmy do finału bo Wrocław coś zaniemógł w PO
Hampel po meczu z Tarnowem też miał być rakietą na dwucyfrówkę i wyszło jak wyszło. 
Jedi
12.09.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No Przemas ładny pocisk był w niedzielę. 
avatar
Stercel
12.09.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Przemo trzymaj formę, bo juz bilecik na finał mam kupiony. Karnetowicze do do 14- go 
avatar
FAN ŻUŻLA 1
12.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Musi wziąć pod uwagę że mecz był o 16 a finał o 19 i żeby tego meczu nie zawalił ;)