Jacek Frątczak nie przewiduje zaskakujących rozstrzygnięć zawodów w Rybniku. Stawia na Grigorija Łagutę, który w jego ocenie na doskonale znanym sobie obiekcie powinien dzielić i rządzić, niezależnie od panujących w sobotę warunków. - To tylko sport, więc takie czynniki jak pech czy splot nieoczekiwanych zdarzeń także trzeba brać pod uwagę i zostawiać sobie margines błędu. Łaguta jest dla mnie jednak numerem jeden - mówi ekspert WP SportoweFakty.
"Grisza" nie jest jedynym zawodnikiem, któremu daje się duże szanse na tytuł mistrza Europy. Frątczak zauważa, że na torze w Rybniku doskonale czuje się Emil Sajfutdinow. - No i jeszcze jedno nazwisko. Rybnicki tor doskonale zna także Antonio Lindbaeck, a więc lider klasyfikacji generalnej. Jestem przekonany, że on również czuje swoją szansę - podkreśla nasz rozmówca.
Frątczak uważa, że w sobotnich zawodach kluczowej roli nie muszą odegrać zawodnicy, którzy jadą w niedzielę w finale PGE Ekstraligi. - Często słyszymy, że to sport, że mówimy o zawodowcach, którzy nigdy nie odpuszczają. Pewnych kwestii nie da się jednak oszukać. Finał najlepszej ligi świata to ogromne wydarzenie. Margines bezpieczeństwa będzie widoczny i może mieć wpływ na agresję w jeździe. Pawlicki, Kasprzak i Vaculik będą uważać, a działacze obu klubów obgryzać paznokcie. Ekstraliga to priorytet i będą mieć to z tyłu głowy. Waga pierwszego meczu w play-off jest większa niż tego drugiego. To 60 proc. sukcesu. Spodziewam się u nich większego niż zwykle spokoju. Inna sprawa, że ich szans przekreślać nie należy. Jeśli zawody im się ułożą i nie będą wymagać podejmowania ryzyka, to na pewno nie będą hamować - dodaje na zakończenie Frątczak.
Kolejność finału SEC według Jacka Frątczaka:
1. Grigorij Łaguta
2. Emil Sajfutdinow
3. Antonio Lindbaeck
4. Martin Vaculik
...
5. Krzysztof Kasprzak
6. Przemysław Pawlicki
7. Janusz Kołodziej
8. Kacper Woryna
ZOBACZ WIDEO: Magnus Zetterstroem: Jestem rozdarty, połowa mnie chce zostać przy żużlu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}