Kariera Amerykanina na poważnie rozpoczęła się na początku bieżącego tysiąclecia, gdy trafił on do ligi brytyjskiej. W swojej przygodzie ze speedwayem reprezentował wiele klubów, ale najczęściej zdobywał punkty dla Coventry Bees w Elite League i Edinburgh Monarchs w Premier. Był też zawodnikiem polskich zespołów - Stali Rzeszów, KMŻ-u Lublin, GTŻ-u Grudziądz i Kolejarza Rawicz.
W ostatnich czasach miał pewne miejsce w kadrze Stanów Zjednoczonych. Dzięki temu mógł ścigać się z najlepszymi zawodnikami na świecie w Drużynowym Pucharze Świata. Od czasu do czasu potrafił im napsuć krwi.
Teraz Ryan Fisher mówi pas. Wpływ na tę decyzję miała rodzina żużlowca, która przez wiele lat jego startów wszystko podporządkowywała pod niego. Zawodnik ma dosyć rozłąki z najbliższymi, którzy mieszkają za oceanem. Fisher chce w końcu spędzać z nimi więcej czasu. Czarę goryczy przelał problem wizowy dla jego żony i dzieci.
- Rodzina jest dla mnie priorytetem numer jeden. Moja kariera zajęła wielką część naszego życia, cały nasz styl życia budowany był wokół żużla. Sytuacja wizowa nie jest przyjemna, a trudno jest mi być z dala od mojej rodziny - stwierdził zawodnik na stronie klubu Edinburgh Monarchs.
W niedzielę Fisher na swoim profilu na Facebooku zamieścił ogłoszenie, że wyprzedaje całe swoje żużlowe oprzyrządowanie, którego używał podczas tegorocznego barażu Drużynowego Pucharu Świata w Manchesterze - motocykl, kombinezon czy kask.
ZOBACZ WIDEO: Nowy-stary mistrz Nice PLŻ. Lokomotiv znów na szczycie