- Myślę, że w obecnej sytuacji kryzys dotyka nas wszystkich. Na pewno jego skutki odczuło wielu zawodników. Należy pamiętać, że większość części kupujemy na zachodzie i dlatego nasz budżet musi być znacznie większy. W obecnej sytuacji cierpią nie tylko kluby. Powiem szczerze, że ja całej sprawie przyglądam się trochę z boku. Czytałem wypowiedź prezesa Leszka Tillingera, który powiedział, że nie ma konieczności renegocjacji kontraktów. Pan prezes bierze odpowiedzialność za wynegocjowane wcześniej warunki. To wszystko sprawia, że w tej chwili jestem w trakcie przygotowań, które poprzedzą mój wyjazd na tor - mówi na wstępie Tomasz Chrzanowski.
Zawodnik bydgoskiej Polonii nie rozumie jednak zachowania prezesów. - Jeszcze niedawno działacze zabijali się o zawodników. Obecnie natomiast coraz częściej mówi się o próbie zawarcia jakiegoś kompromisu. Ja akurat mam podpisany kontrakt w złotówkach, czyli walucie, która nie ma obecnie silnej pozycji. Mógłbym powiedzieć, że ja także jestem pokrzywdzony. Podejrzewam, że znacznie większym obciążeniem są umowy w euro. Nie ukrywam, że trochę niezrozumiałe jest szukanie oszczędności na Polakach. Należy zauważyć, że ilość polskich żużlowców w naszych klubach jest dokładnie taka, jakiej wymagają przepisy. Gdyby w składzie na dany mecz miał być jeden Polak, to niewykluczone, że tak właśnie by było - tłumaczy Chrzanowski.
Żużlowiec Polonii Bydgoszcz nie rozumie także decyzji o zawieszeniu Ligi Juniorów i zakazie zmiany barw klubowych przed sezonem 2010. - To jakiś nowy wymysł. Sam już nie wiem, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Obecnie likwiduje się Ligę Juniorów. Cieszę się tylko, że jako junior miałem okazje do częstych startów. Moi młodsi koledzy takiej możliwości prawdopodobnie mieć nie będą. Co do pomysłu dotyczącego zakazu zmiany barw klubowych, to nie wiem, czy to wejdzie w życie. Zarządzanie klubem jest bardzo podobne do kierowania firmą i wymaga wiele odpowiedzialności. Niektórym najwyraźniej jej brakuje. Jeżeli chodzi o ten drugi postulat, to trudno mi to zrozumieć. Zawodnicy na całym świecie, w różnych dyscyplinach sportu zmieniają kluby. Nikt nie przypisuje ich na siłę do jakiegoś konkretnego zespołu - kończy Chrzanowski.