Łukasz Chrzanowski: Zjazd rodzinny

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jakiś czas temu zjechała się na spotkanie wielka rodzina Speedway Ekstraligi. Mało tego. Jak nigdy wszyscy jej członkowie potrafili mówić jednym głosem. Prócz zgodności była też długa merytoryczna dyskusja. Prezesi ekstraligowych klubów merytorycznie próbują się ustawić na kilka najbliższych lat. Ciekawe jakie tam drinki serwowali, że taka gama pomysłów wypłynęła.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początek czysta

Wstrzymanie rozgrywek młodzieżowych Ligi Juniorów w jakiejkolwiek formule to nic tylko strzał w stopę polskiego żużla. Zabranie młodzieżowcom tych startów może zablokować znacznie szkolenie młodzieży w naszym kraju. Jeśli doliczyć do tego, że na pozycjach młodzieżowca w naszej Ekstralidze królują obcokrajowcy, a jedynymi rozgrywkami dla polskich młodzieżowców o stawkę będą Mistrzostwa Pomorza, Mistrzostwa Wielkopolski lub inne rozgrywki regionu kaliskiego to czarno to widzę. W jednym prezesi mieli rację. Ograniczą w ten sposób koszty. Nie pomyśleli tylko, że jeśli będą podejmować takie decyzje to Protasiewicze, Walaski i inne Ułamki będą musiały jeździć do sześćdziesiątki.

Whisky na drugie danie

Renegocjacja umów z zawodnikami jest niepoprawna zarówno logicznie jak i moralnie. Już widzę ten cały las rąk zawodników, którzy chcą pomoc swoim klubom i godzą się na renegocjacje kontraktów, albo na zmianę waluty w której będą mieli wypłacane pieniądze. Chyba, że ktoś złoży im propozycję nie do odrzucenia. Poza tym jak ktoś od lat żyje ponad stan i podpisuje kontrakty na kredyt, to teraz ma nauczkę. Od razu wiadomo, gdzie jak się żyło do tej pory. Czy panowała zdrowa polityka finansowa czy zasada "kupuj dziś, zapłać jutro".

Piwo, bo wszystkie inno się skończyło

Idea z zamrożeniem kontraktów mimo, że czas ich obowiązywania jest inny to pomysł rodem z poprzedniego ustroju. Wolny kraj będący w Unii Europejskiej, a prezesi chcą zmusić zawodników, aby pracowali dłużej niż mówią podpisane umowy. A jak już skończy się kryzys to wybierzemy przodownika, który przetrwał go najlepiej. Tylko czekać, aż wojsko upomni się np. o Grzegorza Zengotę, a ten będzie musiał odpracować służbę w Wybrzeżu.

Została tylko woda z kranu

Gdy nie ma nic innego to pije się co jest. To nakazuje zdrowy rozsądek człowieka, który bez picia żyć nie może. Ten sam zdrowy rozsądek nakazuje myśleć prezesom o utrzymaniu swoich zespołów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Stąd cudowny pomysł o powiększeniu w przyszłym roku Speedway Ekstraligi. To jest nic innego jak zapewnienie sobie jednego spokojnego roku więcej na zbudowanie zespołu, który powalczy w sezonie 2010. Pomysł o zamrożeniu kontraktów jest tak idiotyczny, że nikt na niego się nie zgodzi. Stąd cudowna myśl o poszerzaniu ekstraligi. Dlaczego? Tu nie chodzi tylko o sportowy prestiż. Proszę sobie pomyśleć jak skończy klub z kredytami na głowie w czasach kryzysu ekonomicznego, gdy spadnie do niższej ligi. Spadek frekwencji, zainteresowania sponsorów, a zegar kredytowy tyka. Jeden sezon bez presji, że coś pójdzie nie tak. Niesamowity komfort psychiczny.

Wytrzeźwieć kiedyś trzeba

Nie ma się z czego cieszyć. To że prezesi po raz pierwszy przemówili wspólnym głosem to jedynie dowód strachu jaki spadł na to środowisko. Dobrze, że na czele stowarzyszenia zawodników stanął Krzysztof Cegielski. Jest to jedna z nielicznych postaci w polskim żużlu za których w mediach nigdy nie musieliśmy się wstydzić. Jeśli on coś mówi to jest przynajmniej pewne, że jego słowa nie znikną gdzieś w szumie informacyjnym. Żużel nie zaczął się wczoraj i nie skończy się jutro, ale jeśli prezesi wciąż będą podejmować takie decyzje to kto wie co będzie w przyszłym tygodniu. Wierzę, że kibice prezesom nie pozwolą o tym zapomnieć.

Źródło artykułu:
zgłoś błądZgłoś błąd w treści
Komentarze (0)