21-latek nie zaczął toruńskich zawodów zbyt udanie, mając na swoim koncie tylko 2 punkty po dwóch biegach. Z każdym kolejnym startem spisywał się jednak coraz lepiej, co doprowadziło go do wielkiego finału. - Trzecie miejsce brałbym w ciemno. Po dwóch pierwszych biegach byłem trochę zdenerwowany. Czułem, że mam szybki motocykl, ale popełniałem jakieś dziwne błędy. Dlatego potem nic nie zmienialiśmy, a pomysł na jazdę wrócił. Myślę, że trzecie miejsce to nie jest zły rezultat - przyznał na gorąco po zawodach Bartosz Zmarzlik.
Dla Polaka udział w finale był już czwartym w obecnym sezonie i trzecim zakończonym na podium. Na Motoarenie lepsi od wychowanka klubu z Gorzowa byli Niels Kristian Iversen i Greg Hancock. Za swoimi plecami pozostawił za to Mateja Zagara. - Widziałem, że Matej szaleje za i pod, za i pod, dlatego przypilnowałem trzeciej pozycji. Potem zacząłem gonić i wcale nie byłem wolniejszy, bo motocykl naprawdę miałem szybki. Wjechałem w linię i troszkę chyba nadgoniłem, tak mi się wydaje, ale zabrakło. Gratulacje dla Nielsa i Grega - powiedział Zmarzlik.
Turniej na Motoarenie dostarczył kibicom wielu emocji. Na dystansie dochodziło do częstych zmian pozycji i o kolejności na mecie nie musiał decydować tylko moment startowy. - Można było wygrać start, a przyjechać czwartym. Najtrudniejsze było rozegranie pierwszego łuku. Pomyślunek był tam bardzo ważny - zauważył jeden z bohaterów sobotniego turnieju, który w szóstych kolejnych zawodach osiągnął dwucyfrowy wynik - w Toruniu zdobył 13 punktów.
Pokaźna zdobycz, która pozwoliła na odrobienie części strat do Taia Woffindena stawia Zmarzlika przed szansą zdobycia medalu w tegorocznych mistrzostwach. Zajmuje on czwarte miejsce w klasyfikacji przejściowej, tracąc do Jasona Doyle'a 10 punktów i tylko 2 "oczka" do Brytyjczyka. - Co ma być to będzie. Ja marzyłem o pierwszej ósemce, więc trzymajcie kciuki, a ja będę się starał. Dla mnie każde Grand Prix to jest kolejna lekcja. Ciężkie zawody, jeszcze cięższe od polskiej ligi, a w GP w półfinale i finale każdy jest już doregulowany i decydują niuanse, kto wchodzi do finału, a potem wygrywa - skwitował reprezentant naszego kraju.
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Nie mamy najważniejszego sponsora