Przygoda Kacpra Woryny z brytyjską Elite League rozpoczęła się od fatalnego wypadku z udziałem Rory'ego Schleina. Polak już na początku sezonu doznał urazu ręki, która wymagała dwóch operacji i przeszczepu skóry. Po tym zdarzeniu Woryna odpoczywał od startów przez osiem tygodni.
Woryna wrócił jednak do składu Coventry Bees i z każdym kolejnym meczem zyskiwał wiernych fanów na Brandon Stadium. - Były wzloty i upadki, ale nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale również w Polsce. Muszę ustabilizować moje występy. Jednak w każdym spotkaniu udawało mi się zdobywać więcej punktów niż przypisana mi średnia. To był mój cel. Oczywiście, popełniłem kilka błędów, ale te wszystkie tory były dla mnie czymś nowym - powiedział Woryna.
Polski żużlowiec nie ukrywa, że w drugiej części sezonu jeździło mu się dużo lepiej na Wyspach. - Wtedy wiedziałem czego się spodziewać po torach, jakich ustawień użyć. To na mnie dobrze podziałało. Czerpałem sporo frajdy ze startów i nie mogę się już doczekać powrotu na Wyspy w sezonie 2017. Najlepiej powróciłbym do Coventry, bo miałem tam wsparcie kibiców i poznałem ludzi związanych z klubem - dodał 20-latek.
Woryna dobry sezon podsumował występem w finale SEC, który w połowie września odbył się na torze w Rybniku. Polak wystartował w tych zawodach z "dziką kartą" i zdobył 6 punktów. Szczególna była dla niego trzecia seria startów, w której udało mu się odnieść indywidualne zwycięstwo. - Nie było tego słychać w trakcie wyścigu, ale wiem, że stadion szalał z radości, gdy jechałem na pierwszym miejscu. Kocham to uczucie. Szkoda tylko, że nie wygrałem większej liczby biegów, bo chciałbym słyszeć taką euforię częściej. Wiem, że jestem zdolny do jazdy na najwyższym poziomie. Jednak po drodze potrzebuję nieco więcej szczęścia. Myślę jednak, że kibice zobaczyli, że w SEC dałem z siebie wszystko - podsumował Woryna.
W przyszłym sezonie Woryna nadal będzie startować w macierzystym KS ROW Rybnik w PGE Ekstralidze. Przed paroma dniami 20-latek podpisał nową umowę z śląską drużyną.
ZOBACZ WIDEO: Ireneusz Maciej Zmora: Musimy dokonać zmian w składzie