WP SportoweFakty: W poprzednim sezonie był Pan podstawowym młodzieżowcem Fogo Unii Leszno. Czy jeżeli chodzi o sezon 2017 wszystko jest już z klubem ustalone?
Bartosz Smektała: Jestem zawodnikiem leszczyńskiej Unii, mam ważny kontrakt do 21-go roku, a Leszno jest moim drugim domem. Na tą chwilę nie widzę się w innym klubie, a to czy znajdę się w podstawowym składzie to już będzie zależało od mojej dyspozycji i decyzji menadżera.
W poprzednim sezonie o miejsce w składzie rywalizowało trzech juniorów - razem z Panem byli to Dominik Kubera oraz Daniel Kaczmarek. Czy taka rywalizacja wpływa pozytywnie na młodych zawodników czy wręcz przeciwnie?
- Wydaje mi się, że każdy klub powinien mieć minimum trzech juniorów - wiadomo, że żużel to sport kontuzjogenny i w trakcie sezonu mogą wydarzyć się różne rzeczy. Niestety wiąże się to z tym, że ktoś musi siedzieć na ławce. To czy rywalizacja o skład jest pozytywna czy negatywna zależy od każdego zawodnika z osobna. Ja osobiście w ogóle o tym nie myślę, skupiam się tylko na sobie i na swojej jeździe. Wiem, że jak dam z siebie wszystko i będę pracował to wyniki przyjdą. Myślę, że najważniejsze jest dobro naszej drużyny.
Pod koniec września wziął Pan udział w turnieju z okazji 75-lecia szwedzkiego klubu Elit Vetlanda. Zajął Pan czwarte miejsce i pokazał z dobrej strony. Czy w przyszłym sezonie zobaczymy Pana na torach Elitserien?
- Trudno powiedzieć. Pracujemy właśnie z moim teamem nad kontraktami za granicą. W grę wchodzi zarówno Szwecja jak i Dania. Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze i podpiszę moje pierwsze zagraniczne kontrakty. Dużo zależy od mojej dyspozycji w przyszłym roku - jeżeli będę dobrze jeździł, to na pewno dostanę szansę. Nawet jeżeli wystartuję tylko w trzech meczach, to i tak będzie to dla mnie olbrzymie doświadczenie.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"
W tym roku za Panem IMŚJ. W sumie zajął Pan 13. miejsce zdobywając 16 punktów. Rozpoczęło się dość dobrze w King's Lynn od 7. miejsca, jednak potem było już gorzej.
- Mistrzostwa świata to była dla mnie taka lekcja przetrwania. Na pewno wyciągnę z niej odpowiednie wnioski. Teraz już wiem, jak wygląda walka o ten tytuł, wiem jak muszę być przygotowany. Na teraz plan jest taki, aby przepracować dobrze zimę, powalczyć o awans do finałów IMŚJ i poprawić wynik z tego roku.
Razem z kolegami w szwedzkim Norkkoeping zdobył Pan DMŚJ. O sukces nie było łatwo ponieważ reprezentacja Australii deptała wam po piętach.
- Myślę, że start w takich zawodach to dla mnie ogromne wyróżnienie i prestiż. Geometria nie należała do najłatwiejszych, dlatego ciesze się, że mogłem wystartować i sprawdzić się na takim torze. Chociaż mój wynik nie był do końca zadowalający, dorzuciłem kilka ważnych punktów.
W sporcie żużlowym ogromny wpływ na wyniki ma sprzęt. Z usług jakich tunerów korzystał Pan w poprzednim sezonie?
- W tym roku jeździłem na silnikach Fleminga Graversena, Ryszarda Kowalskiego oraz Kazimierza Juskowiaka. Z wszystkich silników byłem zadowolony, ponieważ każdy z nich pasował do różnych warunków panujących na torze. Czasami potrzeba było trochę czasu, żeby znaleźć odpowiednie ustawienia, ale to przecież kosmetyczne sprawy. Bardzo dziękuję im za poświęcony czas - to dla mnie bardzo ważne.
Jakie plany indywidualne ma Pan na przyszły sezon?
- Moim głównym celem jest jazda na luzie, bez żadnej niepotrzebnej napinki. Po prostu chciałbym cały sezon objechać bez kontuzji.
Rozmawiał Łukasz Woziński