Tomasz Bajerski został niedawno trenerem PSŻ-u Poznań. Dla niektórych osób podpisanie umowy właśnie z nim było dużym zaskoczeniem. W środowisku żużlowym niektórzy nie wiedzieli nawet, że Bajerski ma uprawnienia. - Robiłem uprawnienia razem z Mirkiem Kowalikiem, Robertem Kempińskim czy Andrzejem Huszczą. Nie trzymałem tego zresztą specjalnie w tajemnicy. Wspomniałem, że mam papiery podczas transmisji telewizyjnych. Mówiłem nawet, że czekam na oferty, ale większość chyba myślała, że sobie żartuję - tłumaczy w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Bajerski.
Pierwszy kontakt Bajerskiego z poznańskim klubem miał miejsce dobry miesiąc temu. - O pracy w trenerskim fachu myślałem z kolei już dużo wcześniej. Nigdy nie było jednak za bardzo okazji. Ciężko jest wejść do klubu i nagle dostać pracę, zwłaszcza że nie mam doświadczenia - tłumaczy.
W angażu w Poznaniu Bajerskiemu pomogły dobre relacje z Mirosławem Kowalikiem, który był w przeszłości szkoleniowcem poznańskiego klubu. PSŻ, który wraca do ligowej rywalizacji, chciał go znowu zatrudnić, ale Kowalik wybrał ostatecznie ofertę Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk. - To żadna tajemnica, że na co dzień dobrze żyję z Mirkiem. Kiedy rozmawialiśmy, spytał czy chciałbym spróbować w Poznaniu. Wspomniał, że może porozmawiać o tym z prezesem. Pojawiła się szansa. Dostałem telefon i szybko się dogadaliśmy, bo niemal we wszystkich kwestiach się ze sobą od razu zgadzaliśmy - podkreśla Bajerski.
Nowy trener ma jasny cel. Ze swoim zespołem chce zająć miejsce w pierwszej czwórce. - Czas pokaże, jaki będzie mój styl prowadzenia zespołu. Podczas meczów i treningów chcę być wymagający. Zamierzam jednak być w tym wszystkim również człowiekiem i kolegą. Najważniejsze, to znaleźć złoty środek. Zawodnicy powinni czuć, że jestem za nimi i mogę im pomóc - wyjaśnia.
ZOBACZ WIDEO Wybrzeże Gdańsk ogłosiło skład. Weteran, gwiazda i młody talent (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Bajerski podkreśla, że jest zadowolony ze składu, który zbudowali dla niego poznańscy działacze. - Nie mogę narzekać, bo miałem na to wpływ. Prezes powiedział mi, jakich zawodników chce u siebie mieć. Okazało się, że myślę o tym podobnie. Również chciałem mieć te nazwiska w zespole. Niektórzy twierdzą, że mamy ludzi po słabych sezonach, ale nie należy wszystkiego oceniać z tej perspektywy. Czasami trzeba poszukać przyczyn. Są tacy, którym warto dać szansę. Jestem przekonany, że przy dobrej atmosferze wielu zawodników może się u nas odbudować. Myślę, że nasz zespół stać na fazę play-off. Będziemy bazować głównie na atucie własnego toru. Na wyjazdach będzie trudno, ale jeśli jeden czy drugi jeździec nam odpali, to kto wie. Wtedy możemy dać się rywalom we znaki także na ich torach - podkreśla Bajerski.
W Poznaniu zadaniem nowego trenera będzie również zrobienie atutu z własnego toru. Bajerski nie ukrywa, że w tej materii czeka go wiele pracy. - Oczywiście, w tych kwestiach będę współpracować z toromistrzem. Wiele rzeczy przed sezonem musimy ustalić. Muszę porozmawiać z zawodnikami i poznać ich preferencje. Toru na Golęcinie dobrze nie znam. Oglądałem wprawdzie wiele meczów, ale na pewno przyda mi się kilka treningów i sparingów, żeby wszystko właściwie zaplanować - przekonuje nowy trener PSŻ-u.
Ścienny Kalendarz Żużlowy na 2017 rok już dostępny! Polecamy!