Jason Doyle krytykuje nowy regulamin. "To jest ogromny cios w zęby"

W ostatnich tygodniach działacze w Wielkiej Brytanii podjęli decyzję o reorganizacji rozgrywek ligowych. Nowe zapisy regulaminowe nie podobają się Jasonowi Doyle'owi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Jason Doyle WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Jason Doyle

W trakcie trwania sezonu Jason Doyle uzgodnił warunki kontraktu ze Swindon Robins na kolejne dwa lata. Australijczyk otrzymał zapewnienie, że drużyna będzie budowana wokół jego osoby. To niezwykle ważne w kontekście obowiązującego na Wyspach limitu punktowego na drużynę.

W nowym sezonie, w którym najwyższa klasa rozgrywkowa na Wyspach będzie nazywać się Premiership, zespoły nie będą mogły przekraczać limitu 50 punktów. Zawodnicy będą też mogli się ścigać w niższej Championship, dlatego ich średnie obliczono na podstawie mniej renomowanych rozgrywek. Jeśli żużlowiec decyduje się na jazdę w Premiership, jego średnia jest mnożona przez odpowiedni wskaźnik.

W efekcie średnia Doyle'a na sezon 2017 wynosi aż 13,41. W poprzednich latach w takich przypadkach zmniejszano ją do 12 punktów. Ten sam problem dotyczy też Nielsa Kristiana Iversena (12,66) oraz Chrisa Holdera (12,53) - Pisałem już na Twitterze. Dlaczego BSPA nie mogła ograniczyć średnich do 12 punktów? Holder był w brytyjskim żużlu przez wiele lat i przez to stracił miejsce w Poole. To jest ogromny cios w zęby, nie tylko dla Australijczyków, bo Nielsa też ten problem dotyczy - zastanawia się Doyle.

Pomimo tak wysokiej średniej, działacze Swindon dotrzymali słowa i zagwarantowali Doyle'owi miejsce w zespole na przyszły rok. Biorąc pod uwagę limit punktów, na kolejnych pozycjach będą musieli się znaleźć słabsi zawodnicy. - Mamy zorganizowane wszystko wokół Wielkiej Brytanii, a teraz przepisy się zmieniają i cierpią na tym zawodnicy. Gdyby te przepisy były znane już w sierpniu, to jestem pewien, że wiele zespołów starałoby się obniżyć swoje średnie. Wtedy nie doszłoby do tej sytuacji - dodaje australijski żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Zdaniem brytyjskich kibiców, nowe przepisy mają ograniczyć zarobki żużlowców na Wyspach. Doyle się jednak z tym nie zgadza. - Jeśli spojrzymy na ostatnie lata, to zawodnicy wydali więcej pieniędzy, niż zarobili na Wyspach. Wiem, że wiele się zmieniło i ten sport ciągle się zmienia. Jednak sprawy idą w złym kierunku - ocenia Doyle.

Kapitan Swindon Robins jest zdania, że w przyszłości żużlowcy powinni być zapraszani do rozmów na temat rozwiązań regulaminowych. - Może trzeba tam zaprosić paru żużlowców. Może to mógłby być ktoś taki jak Joe Screen. Jest Brytyjczykiem i na pewno chce, by ten sport odnosił sukcesy. Potrzebujemy rad starszych osób, ale i też tych, którzy ciągle jeżdżą na żużlu. Promotorzy nie mogą myśleć wyłącznie o sobie - twierdzi australijski żużlowiec.

Doyle ocenia, że wprowadzone na Wyspach zmiany sprawią, że Brytyjczykom poziomem trudno będzie dogonić polską PGE Ekstraligę oraz szwedzką Elitserien. - Jeśli będziemy ciągnąć ten sport w dół, to fani zasną na trybunach. Teraz idziemy tak naprawdę w kierunku posiadania dwóch Premier League. To już nie będzie żużel na poziomie Elite League. Jasne, pewnie nadal to będą świetne widowiska, ale chyba wszyscy chcemy oglądać najlepszych w akcji na Wyspach. Ludzie mówią, że w Polsce i Szwecji są największe pieniądze. Jeśli jednak ludzie będą słuchać zawodników, zmienią kilka rzeczy, to dostaną zawodników z światowej czołówki z powrotem - podsumowuje Doyle.



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy popierasz zdanie Jasona Doyle'a?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×