Szok w Coventry! Stadion żużlowy wygląda jak po wizycie wandali (foto)

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Moment startu w wyścigu żużlowym
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Moment startu w wyścigu żużlowym

Coventry Bees ma już skompletowany skład na przyszłoroczne rozgrywki Premiership, ale żeby zespół miał gdzie się ścigać, działacze muszą rozwiązać problem ze stadionem.

Jeszcze nie tak dawno kibice Coventry Bees mieli powody do świętowania i to nie ze względu na wyniki osiągane przez zespół w rozgrywkach Elite League. Działacze podpisali nową umowę wynajmu Brandon Stadium, choć terenem zainteresowani byli deweloperzy posiadający działki obok obiektu Pszczół. Klubowi groziło nawet wycofanie z ligi, ale dzięki zaangażowaniu miejskich radnych udało się zażegnać konflikt.

Umowa została podpisana na rok, z opcją przedłużenia o dwa kolejne lata, co dawało klubowi z Coventry stabilizację. Jednak po wtorkowej wizycie na stadionie kibice wcale nie mogą być pewni przyszłości Pszczół. Po tym jak robotnicy usuwający mienie należące do byłego właściciela, Avtara Sandhu, opuścili teren, obiekt wyglądał jak po działaniach wandali.

Usunięte zostały między innymi siedzenia z trybuny głównej, dmuchana banda, bariera oddzielająca tor żużlowy od trasy wyścigów chartów, uszkodzono przewody elektryczne czy stadionową restaurację. Niszczono również w pełni nadające się do użytku plastikowe krzesełka, rozbijając je na pół.

- Zaskoczył mnie ogólny stan stadionu. Trudno było powiedzieć, gdzie kończył się tor żużlowy i zaczynał tor dla wyścigów psów. Po prostu został połączony w jeden wielki tor. Nie ma świateł, siedzeń. Wyrwane były wszystkie przewody, w suficie była dziura wyrwana łomem. Stadion wyglądał jak po wizycie wandali - przyznało anonimowe źródło serwisu coventryobserver.co.uk.

ZOBACZ WIDEO Janusz Ślączka: Pierwszy krok to awans do play-offów. Finały to już inne mecze

To pokłosie konfliktu pomiędzy obecnym promotorem Pszczół, Mickiem Hortonem, a byłym właścicielem Sandhu, do którego wciąż należy osprzęt na stadionie. Obaj panowie poróżnili się w 2011 roku przy przejmowaniu klubu przez Hortona. Sandhu nie ukrywał, że chciałby w inny sposób zagospodarować teren stadionu.

fot. facebook.com
fot. facebook.com

Przy obecnym stanie obiektu trudno wyobrazić sobie, by na Brandon Stadium w marcu ponownie zawarczały motocykle. Prace remontowe mają rozpocząć się nie wcześniej niż w połowie stycznia. To efekt nowej umowy najmu stadionu, która wymusza na Hortonie dokonania niezbędnych działań.

Promotor Pszczół przebywa obecnie na wakacjach w USA, ale wydał specjalne oświadczenie. - Słyszałem wieści o tym, co działo się na stadionie. Chcę zapewnić fanów, że nadal jestem w 100 procentach zaangażowany w to, by Coventry Bees jeździło na Brandon Stadium w sezonie 2017. Muszę jednak zobaczyć wyrządzone szkody zanim podejmę dalsze decyzje. Pragnę podziękować wszystkim fanom za ich nieustające wsparcie i mogę potwierdzić, że przez następny rok będziemy dzierżawić obiekt - przyznał Horton.

Źródło artykułu: