O tym, że na prostych potrzebne są bandy amortyzujące siłę uderzenia przekonaliśmy się nie raz. W minionym sezonie brak takiej bandy boleśnie odczuł Vaclav Milik. Mówi się, że taka banda mogła zminimalizować skutki upadku Darcy'ego Warda. Za rok problem ma być rozwiązany, bo FIM nakazała montaż takich band. Kluby wiedzą o tym prawie od roku, ale dopiero teraz zabrały się do roboty. Narzekają przy tym na duże koszty.
Mówienie w tym przypadku o pieniądzach wydaje się jednak nie na miejscu. Zresztą taką bandę można zrobić stosunkowo tanio z pomocą opon i sprężyn z mocowaniami. Koszty materiału są w tym przypadku niewielkie, pozostaje kwestia zapłacenia za robociznę. W PZM szacują, że przy zastosowaniu tej metody wyda się nie więcej jak 5-6 tysięcy złotych. Można oczywiście drożej. Jest firma, która przyjedzie i wstawi dwie 20-metrowe bandy na obu prostych. Cena wynosi 1100 złotych za metr kwadratowy, co daje 1400 zł za metr bieżący. W tej kwocie jest jednak nie tylko materiał amortyzujący, ale cała konstrukcja, która dodatkowo ma określoną gwarancję.
- Nawet jakby takie dwie bandy miały kosztować sto tysięcy to warto w nie zainwestować - mówi Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników Metanol. - Wiem co to znaczy uderzyć w twardą bandę. Koszty są zawsze trudnym tematem, ale wszyscy mówią, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Na tym się nie oszczędza. Wymóg FIM to jedno, ale ja byłem w komisji przy GKSŻ i też podpisałem się pod tym rozwiązaniem. Wiele wypadków mogło się skończyć inaczej, gdyby takie bezpieczne bandy były wcześniej - kwituje Cegielski.
Montaż dwóch bezpiecznych band na prostych (na wyjściach z łuku, zaczynających się tam, gdzie kończy się banda dmuchana) jest na szczęście w wymogach licencyjnych. Klub, który nie będzie miał takiej bandy nie pojedzie. To mobilizuje do pracy.
ZOBACZ WIDEO Janusz Ślączka: Pierwszy krok to awans do play-offów. Finały to już inne mecze