Ziemowit Ochapski: Emilu, nie daj się i pozostań Rosjaninem!

Kibice speedwaya spoza Bydgoszczy burzą się, bo mamy coraz więcej sławnych, prawie rodowitych żużlowców. Rune Holta, Andy Smith, Roman Povazhny i od kilku dni Emil Sajfutdinov. Mało polskie nazwiska, prawda? Dobrze chociaż, że wszyscy są biali - inaczej byłaby pewnie jeszcze większa draka.

Cała awantura rozgorzała od wywiadu z menadżerem "Dzikiego Ruska", Tomaszem Suskiewiczem, w którym stwierdził on, że Emil nabył polskie obywatelstwo. Zwykli śmiertelnicy nie są obyci z fachowym słownictwem i zaczęło się rzucanie mięsem, iż normalnie na paszport z orzełkiem trzeba czekać kilka lat, a byle sportowiec rzuci na stół parę groszy i już jest bardziej polski niż Lech Wałęsa. Ciemnogród totalny, ponieważ każdy prawdziwy kibic wie, że Sajfutdinov chciał zostać Polakiem od około trzech wiosen! Mówienie o jakimkolwiek przekręcie jest więc podłe. Poza tym, komu jak komu, ale Rosjanom nasz prezydent raczej nie lubi ułatwiać życia.

Jak wiadomo, w świecie żużla nabycie drugiego obywatelstwa stwarza możliwość reprezentowania nowej ojczyzny na arenie międzynarodowej bez względu na przeszłość. "Shrek" Cieślak nie miałby nic przeciwko Emilowi w biało-czerwonych barwach, jednak nasi kibice owszem. Zresztą im nie podoba się już "Rysiek Holciński", który od lat śmiga z orzełkiem na plastronie i zdobywa dla nas medale DPŚ, nie mówiąc o godnym reprezentowaniu Polski w Grand Prix. I ja się w sumie z tym wszystkim zgadzam.

No dobra, aż tak różowo nie jest, bo o ile występów obcokrajowców w reprezentacji polski nie popieram, o tyle darzę takich "rajderów" wielką sympatią. A właściwie chodzi tu o Holtę, który nazywany jest dolarem i sprzedawczykiem, podczas gdy to naprawdę sympatyczny oraz niezwykle waleczny żużlowiec. I na swój sposób ambitny, bo przecież z Norwegią w mistrzostwach świata nie osiągnąłby nawet barażu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest Skandynawem z krwi i kości, więc laury powinien zdobywać dla swojej prawdziwej ojczyzny. Może dzięki temu tamtejszy żużel wyszedłby wreszcie z podziemi? Sprawa Emila jest jednak zupełnie inna od sprawy Holty. Młody Rosjanin żużlowe szlify zbierał w Polsce i to głównie dzięki Polakom jest w miejscu, w którym jest. Pomijając wrodzony talent oczywiście. Odmienne są także powody, dla których "Dziki Rusek" został Polakiem. U Rune jasne było, że z chwilą otrzymania paszportu stanie się jednym z nas, a Sajfutdinov wyraźnie się waha. Bo to obywatelstwo potrzebne jest mu tylko do sprawnego podróżowania po Europie (brak problemów z wizami), gdyż na arenie międzynarodowej doskonale może sobie radzić bez orzełka. Rosyjski żużel ma przecież o wiele większy potencjał od norweskiego i za kilka lat nasi wschodni sąsiedzi mogą dysponować ekipą nie gorszą od nadwiślańskiej. Pojawia się jednak również dylemat moralny: Polacy tyle dla mnie zrobili, a ja się na nich wypinam? Rosyjski Podolski normalnie.

Mam wielką nadzieję, że Emil nie wybierze tak jak urodzony w Gliwicach obywatel Niemiec. Byłoby do bardzo nie w porządku dla... żużla. Speedway to nie piłka nożna i rozrzut narodowościowy ludzi uprawiających tę dyscyplinę sportu nie jest tak ogromny. Tutaj jeden zawodnik potrafi być wszystkim - tak jak Jurica Pavlic dla Chorwacji czy Martin Vaculik dla Słowacji. Poza tym, popatrzcie na Podolskiego - bramki Polakom wbija ze łzami w oczach. Zresztą wyobrażacie sobie Emila Sajfudinova z orzełkiem na plastronie, jadącego w DPŚ przeciwko Rosji, w barwach której jakimś cudem ścigałby się jego starszy brat Denis? Paranoja totalna i moralny upadek speedwaya.

Emil Sajfutdinov na razie planuje wciąż startować w barwach swojej prawdziwej ojczyzny, ale w przyszłości nie wyklucza reprezentowania Polski. Tutaj oskarża się go o przedmiotowe traktowanie obywatelstwa polskiego, a nasze władze o szastanie polskością. Ale popatrzmy na żużlowych prezesów - to przecież oni zaczęli zabawę w przekręty z obywatelstwami i licencjami "Ż", to oni uprzedmiotowili polski paszport. Zresztą, Polakiem jest się przecież w sercu, a nie na papierze, prawda? I właśnie dlatego Sajfutdinov powinien zawsze reprezentować Rosję. Bo on w sercu czuje się prawdziwym Ruskiem, a nasze obywatelstwo jest mu potrzebne jedynie do wyeliminowania problemów z wizami (oraz pewnie jeszcze do startowania w lidze jako Polak) i tylko nasi granatowomarynarkowi mogą namieszać mu w głowie, żeby zmienił zdanie. Emilu, nie daj się! Rossija – swiaszczennaja twaja dierżawa!

Komentarze (0)