Marek Kończykowski to jeden z tych polskich mechaników, którzy nie lubią rozgłosu. Mówi, że nie potrzebuje sławy. - Ludzie mnie znają. Jak ktoś będzie chciał przyjść to przyjdzie - stwierdza tuner, który w tym roku ma robić silniki dla Artioma Łaguty, ale miał już wielu klientów z wysokiej półki. - Ryan Sullivan, Tony Rickardsson, Tomasz Gollob, Rune Holta, wszyscy oni przewinęli się przez mój warsztat - wylicza Kończykowski.
Na rynku tunerskim jest od ponad 30 lat. W 1978 zdał egzamin na żużlową licencję jako zawodnik Apatora Toruń. - Jeździłem w parze z Jankiem Ząbikiem - wspomina całkiem miłe początki, bo już w 1982 roku doznał poważnej kontuzji ręki. - W zasadzie to rękę mi urwało - precyzuje. - A dwa lata później było jeszcze gorzej, bo miałem kolejny wypadek i poszedł szósty, i siódmy kręg. Osiem miesięcy nie jeździłem. Potem był jeszcze Grudziądz. Na prośbę Ząbika. Szybko jednak włączyło mi się czerwone światełko i skończyłem - mówi dodając, że od roku funkcjonuje jako mechanik.
To najlepszy prezent na święta dla kibica żużlowego! Polecamy!
Specjalizuje się w wałkach rozrządu. - To mój konik, tu szukam rezerw - zdradza. - Żużel nie jest łatwym zajęciem, mechanikowanie też nie. Rację mają ci, którzy mówią, że speedway zaczyna się tam, gdzie kończy się logika. Nieraz szykuję albo serwisuję silnik i choć wszystko robię zgodnie ze sztuką to potem to nie jedzie. Nie raz jest tak, że trzeba motocykl kopnąć w tyłek i dopiero wtedy coś zaskakuje. Potem zawodnicy mówią, teraz to się przyłożyłeś, a to nie tak - opowiada Kończykowski.
Tuner z Grudziądza jest twórcą słynnej "suszarki" Nickiego Pedersena. - Robię wiele rzeczy - przyznaje. - Nawet stare motocykle reperuję. Kolekcjoner z Torunia wozi mi sprzęt. Dmuchawy do chłodzenia to też moja produkcja. Pamiętam, że dostałem od Nickiego pięciolitrowe piwo w ramach podziękowania za tę suszarkę, z której korzysta. Generalnie współpracuję z tunerami i choć jestem w środku tego cyrku to staram się trzymać na uboczu - mówi Kończykowski.
Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->
Mechanik z Grudziądza w sezonie 2017, podobnie jak w poprzednich latach, skupi się na pomaganiu dwóm, trzem zawodnikom. - Nigdy nie robiłem masówki, bo to bez sensu. Nawet zrobienie przeglądu wymaga czasu i odciśnięcia piętna na silniku. To nie jest tak, że dotknę i wszystko gra. W ogóle sprzęt żużlowy coraz trudniej jest przygotować. Poszło to wszystko w takim kierunku, że części są bardzo czułe. Nawet drobna zmiana pogody ma wpływ na działanie silnika. Mógłbym wziąć człowieka z ulicy i w dwa tygodnie nauczę go rozkładać i składać silnik, ale z całą resztą już tak łatwo nie będzie - podsumowuje Kończykowski.
Coś widzę "kupy sie nie trzyma",))))))