Dzięki wywalczeniu pozycji w czołowej ósemce końcowej klasyfikacji, Niels Kristian Iversen po ostatnim turnieju utrzymał się w elitarnym cyklu Grand Prix i nie musiał liczyć na otrzymanie dzikiej karty od organizatorów. Prawda jest jednak taka, że nawet w przypadku gorszego miejsca, Duńczyk i tak prawdopodobnie otrzymałby "dzikusa".
- Patrząc na dzikie karty, wydaje mi się że moja kandydatura byłaby mocno rozważana, nawet gdybym był w takiej sytuacji jak Matej Zagar czy Maciej Janowski, którzy stracili do mnie tylko jeden punkt. Gdy jest taka niewielka różnica, zawodnik jest w dobrej sytuacji do otrzymania dzikusa. Fajnie jednak, że mi udało się wywalczyć utrzymanie na torze. Nie musiałem na nikogo liczyć, odbyło się to w sportowy sposób - przyznał Iversen w rozmowie ze speedwaygp.com.
Choć ósme miejsce w generalnej klasyfikacji może z jednej strony satysfakcjonować 34-latka, to jego cele na sezon 2016 były jednak bardziej ambitne. - Przed sezonem moim celem było uplasowanie się na podium, ale z biegiem rozgrywek widziałem, że będzie to niemożliwe. Potem celowałem, by zająć miejsce w czołowej ósemce i to traktowałem już w kategorii sukcesu. Ta sztuka się udała i jestem z tego zadowolony, choć wyprzedziłem rywali tylko o jeden punkt. Jedno oczko okazało się bardzo ważne - ocenił.
- Sezon był dla mnie trudny, ale nie poddawałem się i jestem bardzo zadowolony z tego, jak prezentowałem się pod koniec rozgrywek. Wróciłem do dawnej dyspozycji i byłem w stanie wygrywać wyścigi i rywalizować w finałach turniejów. Podczas sezonu mieliśmy wiele bólów głowy, brakowało mi prędkości. Próbowałem różnych silników i ustawień praktycznie przez cały rok, by stać się szybszym. Pod koniec czułem różnicę. Jeżeli uda mi się rozpocząć przyszły sezon tak, jak spisywałem się podczas dwóch ostatnich miesięcy w minionych rozgrywkach, to będę groźny dla każdego, to da mi wiele pewności siebie - dodał Niels Kristian Iversen.
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać