Kenni Larsen bliski bankructwa. "Obawia się, że straci wymarzone życie"

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Kenni Larsen, Jason Doyle
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Kenni Larsen, Jason Doyle

W kwietniu żużlowy świat obiegła informacja o dramatycznym wypadku Kenniego Larsena, który postrzelił się wiatrówką w prawą część skroni. Duńczyk wrócił już do normalnego funkcjonowania, ale jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.

W tym artykule dowiesz się o:

28-latek stracił cały sezon, a teraz czeka go ciężka praca, aby odbudować swoją pozycję. Nie będzie to jednak łatwe, bo walka o powrót do formy to nie jedyne wyzwanie czekające przed nim. Duńczyk znalazł się też w trudnej sytuacji finansowej, przez co nie chce rozmawiać z przedstawicielami mediów.

- Kenni niestety nie będzie w tej chwili udzielał żadnych wywiadów. Całą energię skupia na tym, aby uratować swoją sytuację finansową i uniknąć bankructwa. Zapobiegnięcie temu jest prawie niemożliwe. Praktycznie przez rok nie odnotował żadnego dochodu, ale w tym trudnym okresie rodzina stara się mu pomóc - przekazała Vivi Larsen, matka żużlowca.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Na próżno szukać Kenniego Larsena w składach drużyn ligi polskiej, brytyjskiej czy szwedzkiej. Ważny kontrakt na przyszły sezon posiada jedynie w ojczyźnie, gdzie może reprezentować Region Varde Elitesport.

- Kenni postanowił nie podpisywać kontraktów w ligach zagranicznych, ponieważ w obawie o jego dyspozycję kluby oferowały mu małe pieniądze. W związku z tym Kenniego nie byłoby stać na zaopatrzenie się w najlepszy sprzęt i zatrudnienie dwóch dobrych mechaników - wyjaśnia Vivi Larsen. - To dla niego bardzo niekomfortowa sytuacja, obawia się, że przez kwietniowy wypadek straci swoje wymarzone życie. Kenni dziękuje wszystkim, którzy wspierają go w tym trudnym okresie - dodaje.

Kalendarz żużlowy to najlepszy prezent na święta dla kibica! Czasu coraz mniej!

ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach

W Polsce Larsen miał szansę przedłużenia kontraktu z Ekantor.pl Falubazem, ale nie przesłał klubowi badań lekarskich, potwierdzających, że może wrócić do uprawiania sportu żużlowego. W związku z tym temat jego angażu szybko upadł.

Kariera Kenniego Larsena nie była usłana różami. Nie od razu odnosił sukcesy i zarabiał duże pieniądze. Przez lata ciężko pracował, aby systematycznie podnosić swoje umiejętności. W Polsce zaczynał od II ligi, z każdym kolejnym sezonem jeździł coraz lepiej, aż w końcu był głównym autorem awansu Stali Rzeszów do Ekstraligi, w barwach której też odjechał jedyny sezon w tej klasie rozgrywkowej. Kiedy wydawało się, że rozpędza się na tyle, że niedługo zacznie jeździć w reprezentacji podczas DPŚ albo nawet walczyć o Grand Prix, wszystko nagle zwolniło. - Pozostało mi osiem żyć. Już nie mogę doczekać się jazdy - mówił w lipcu. Kenniemu pozostaje życzyć, aby i w żużlu czekało na niego kolejne życie, a jego marzenia aby przez jedno wydarzenie nie legły całkiem w gruzach.

Komentarze (36)
avatar
sympatyk żu-żla
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Larsen sytuację ma nie do pozazdroszczenia.Choć by nawet kontrakt był podpisany z Falubazem jest wielka nie wiadoma czy zawodnik pojawił by się na torze znając realia Narodowego. 
ANAHERA
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Albo nie ,lepiej idz do tej żenady z Czstochowy :) 
ANAHERA
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zapraszamy do Piły w maju 
avatar
Władysław G-rabarz
14.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dziwna sprawa, że nigdzie nie podpisał poza Danią. A może faktycznie nie ma zgody lekarzy jeszcze i to jest powód że kluby nie są nim zainteresowane? Kenni unika mediów, a matka gada trochę jak Czytaj całość
kibic stali 1
14.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda w Rzeszowie jak było przyczepnie nie było na niego bata .mijał wszystkich jak tyczki