Przypomnijmy, że żużlowcy startujący w PGE Ekstralidze musieli dostarczyć pisma od zagranicznych pracodawców, w których ci zgadzają się na absencję zawodnika w razie kolizji terminów z ligą polską. Termin już minął. Nie wszystkim się udało. Jak wynika z naszych informacji, na czas wyrobiło się około 90 proc. żużlowców.
Podpisów od angielskich pracodawców mieli nie zebrać między innymi Jason Doyle czy Fredrik Lindgren. Jak informowaliśmy wcześniej, spore problemy miał również Jack Holder z Get Well Toruń. Nie oznacza to jednak, że dla wąskiej grupy zawodników sprawa jest przegrana. - Klub zawodnika może wnioskować o wydłużenie terminu, a decyzję w tej sprawie podejmuje PGE Ekstraliga - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty prezes Wojciech Stępniewski.
Ekstraliga raczej nie będzie robić problemów klubom i wydłuży im termin. O ile? Tego nie wiemy. Na ten moment nie zapadła decyzja, czy wszyscy dostaną tyle samo dodatkowego czasu. Możliwe, że każdy przypadek będzie rozpatrywany oddzielnie. Jeśli żużlowcy później nadal będą mieć problemy, to konieczny stanie się wybór pomiędzy ligami. Jeśli chodzi o czołówkę, to większość powinna wybrać Polskę, gdzie zarabia najwięcej.
ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem
Mówicie, że to prezesi dają takie kontrakty, a w Angli czy w Szwecji są tacy dobrzy biznesmani, że czołowi zawodnicy jeżdżą za 1/3 czy też 1/4 tego co w naszym kraju. Zwróćcie tylko uwagę, czy jest tak bo są tacy dobrzy, czy po prostu wiedząc że są 3 ligi liczące się, z czego jedna daje olbrzymie pieniądze zawodnikom i nie wychodzą oni z założenia że i tak i tak zawodnik z topu będzie u nich jeździć bo gdzie indziej pójdzie? Niemcy? Czechy? Ostatecznie zostaje Dania. Anglicy i Szwedzi mówią że my sobie sami coś wprowadzamy, ale to że pierwszeństwo dotychczas miała Anglia to nie była dokładnie taka sama sytuacja? Była, tylko wtedy to było ok. Słynne oświadczenia, to nie jest zabranie zawodnika Szwedom czy Brytyjczykom z ich ligi, tylko usankcjonowanie ich startów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak stworzyć terminarz by nie kolidował z żadną ligą zagraniczną, a w wypadku gdy już dojdzie do kolizji to więcej osiągnie w swojej lidze młody brytyjczyk czy szwed niż polski junior w ekstralidze wstawiony w miejsce np. Doyla. Poziom zawodników rodzimych z Angli i Szwecji jest tak dramatycznie niski, że częstokroć mają problemy z miejscem w drużynach z PLŻ2. Czytaj całość