Piotr Protasiewicz: Ogląda się mnie ciekawiej niż Hancocka. Marzę o powrocie do Grand Prix

WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Piotr Protasiewicz

Powrót do cyklu Grand Prix w najbliższym sezonie to jeden z głównych celów Piotra Protasiewicza. - Mam poczucie własnej wartości i wiem, jak powinienem być przygotowany, by tam powalczyć - podkreśla.

WP SportoweFakty: Czy zawodnik w wieku dojrzałym musi wykonać więcej pracy, by przygotować się dobrze do sezonu?

Piotr Protasiewicz (żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra): Co roku tych przygotowań jest bardzo dużo i wiek nie ma tu znaczenia. Z każdym rokiem dłużej przebiega jednak regeneracja organizmu. Zwracam więc przede wszystkim uwagę na to, żeby odpowiednio się odżywiać czy też znaleźć czas na odpoczynek oraz odpowiednią liczbę godzin snu. Wiadomo, że odniesione kontuzje również zrobiły swoje, stąd korzystam z usług fizjoterapeutów jeżdżąc na specjalne zabiegi, które pomagają w tym, by ciało było w formie. Staram się także utrzymywać odpowiednią częstotliwość w trakcie sezonu i to jest bardzo ważne. Poza tym, jeśli chodzi o moje aktualne przygotowania, trenuję pod okiem Andrzeja Bartocha. Do tej pory to się sprawdzało, stąd zachowałem ten sam cykl przygotowawczy. Dodatkowo grywam w piłkę nożną czy też koszykówkę, co bardzo lubię i sprawia mi wielką frajdę.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Po czterdziestce zaczął pan osiągać niesamowite wyniki. Można by pokusić się o porównanie z Gregiem Hancockiem, który im starszy tym lepszy.

- Nie będę równał się z Gregiem, gdyż jest to wielokrotny oraz aktualny mistrz świata. Myślę jednak, że ciekawiej ogląda się na torze mnie niż jego. To wynika z tego, że nie mam dobrych startów i muszę nadrabiać walką na dystansie. Sporo czasu poświęcam temu, by moje starty były lepsze. Dużo pracuję z trenerem Justyną Macur nad przygotowaniem mentalnym. Właśnie tutaj szukałbym przyczyn moich gorszych wyjść spod taśmy.

Hancock wygrywa swoje biegi już na starcie, a pan w dość efektowny sposób walczy na trasie o wygraną, robiąc często niesamowite rzeczy na torze. Kibicom taka widowiskowa jazda zapewne się podoba, ale czy nie ryzykuje pan czasem zbyt wiele?

- Przyznam szczerze, że kiedy oglądam później swoje wyścigi, sam się sobie dziwię i myślę "Protas ostro było". Jednak takie sytuacje miewam naprawdę rzadko. Z drugiej strony mam świadomość, że będąc na motocyklu, kontroluję to, co robię. Owszem, zdarzają się sytuacje jak choćby tegoroczna z Milikiem, gdzie mnie poniosło (po akcji Protasiewicz w meczu Falubazu z Betard Spartą Wrocław, czeski zawodnik upadł i doznał poważnej kontuzji - dop. red.). Jednak tam brakowało centymetrów, by wszystko opanować. Staram się raczej nie stwarzać sytuacji, które powodowałyby upadki innych zawodników. Jak już wspominałem, spory nacisk od zeszłego roku położyłem na moment startowy i rozegraniu pierwszego łuku. To jest dla mnie rzecz, którą chciałbym poprawić i nad czym się skupiam. Mam więc nadzieję, że w nadchodzącym sezonie będę po starcie częściej z przodu niż z tyłu.

Skąd bierze pan motywację? 

- Ten sport sprawia mi dużo frajdy i poświęcam się mojej pracy dużo bardziej niż kiedyś. Mam więcej doświadczenia. Zmieniłem co nieco w przygotowaniach do sezonu, dołożyłem rzeczy, których nie robiłem wcześniej. Mam kilka marzeń do spełnienia, a charakter nie pozwala mi robić niczego inaczej niż na sto procent. Nie wyobrażam sobie, żeby w żużlu jeździć na pół gwizdka. Poza wszystkim ten sport daje mi niesamowitą przyjemność i zadowolenie, a jeśli są wyniki, to motywuje do kolejnych wyzwań.

ZOBACZ WIDEO Rafał Sonik: Każdy Dakar jest niewiadomą (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Nie byłoby wyniku, gdyby nie poukładany team.

- Lubię mieć spokojną głowę, stąd cieszę się, że mam w zespole zaufane osoby. Przede wszystkim mam tu na myśli brata. W teamie jest także pan Andrzej, który jest ze mną siódmy sezon. To osoba z ogromnym doświadczeniem, która potrafi z niczego zrobić coś. Do wypracowania tego wszystkiego przyczyniła się też grupa przyjaciół, sponsorów, którzy od wielu lat mnie wspierają. To też mi daje spokój, dzięki czemu sam mogę się skupić nad sprzętem i jazdą.

Przyzna pan, że myślenie w żużlu czasem przeszkadza? Zwłaszcza tak ambitnym zawodnikom jak Piotr Protasiewicz.

- Uważam, że analizowanie jest ważne pod warunkiem, że jest szybkie, trafne i pozwala na wyciągnięcie właściwych wniosków. Wiadomo, że każdy z nas w jakiś sposób przeżywa swoje błędy czy też porażki. W tym momencie kluczową rolę stanowi praca z trenerem mentalnym. Siódmy rok pracuję z psychologiem sportu. Szkoda, że nie zdecydowałem się na to z dziesięć czy piętnaście lat temu. Inteligentni zawodnicy, którzy potrafią opanować sytuację i wyciągnąć wnioski, są w stanie poradzić sobie z tym wszystkim.

W minionym sezonie psycholog był z panem w parku maszyn.

- Jest to jednym z punktów naszej współpracy. Obecność psychologa była po to, by zobaczyć na przykład, jak zachowuję się w sytuacjach stresowych.

Zapowiedział pan, że w najbliższym sezonie chce powalczyć o przepustkę do cyklu Grand Prix. To główny z cel na najbliższy sezon?

- Indywidualnie jest to mój cel od kilku lat. Nie udaje mi się to na razie, ale ja się nie poddaję. Spokojnie i z pokorą przygotowuję się do sezonu. Zobaczymy, co życie przyniesie. Do wszystkich zawodów będę podchodzić tak samo, na sto procent możliwości. Marzy mi się jednak powrót i starty w cyklu Grand Prix.

Mogliśmy ujrzeć pana w cyklu GP w roku 2012. Jednak wtedy zawiesił pan starty w cyklu, ponieważ ówczesny regulamin mówił o posiadaniu w zespole zaledwie jednego zawodnika z cyklu. Wówczas priorytetem był klub.

- Dokładnie, wówczas podjąłem taką decyzję i do tego już nie wracam. Pewnie dziś takiej decyzji bym nie podjął. Z drugiej strony, z perspektywy czasu, uważam, że tak miało być. Może wówczas nie byłem jeszcze gotowy, by wystartować w cyklu. Myślę też, że wtedy nie byłem zawodnikiem, który wówczas mógłby coś do Grand Prix wnieść. Obecnie mam poczucie swojej wartości i wiem, jak powinienem być przygotowany, by tam powalczyć. Mam świadomość i pewność tego, że jestem gotowy na powrót do cyklu Grand Prix.

Chciałabym zapytać także o kadrę. Rozumiem, że chciałby pan startować w reprezentacji Polski?

- Wierzę w to, że sprawy nominacji są czysto sportowe i tylko one będą wykładnikiem ostatecznego wyboru. Mam taką nadzieję, że będzie się to opierało jedynie na wartości sportowej zawodnika. W kadrze powinni jeździć najlepsi.

Czy nie ma pan obaw, że może powtórzyć się sytuacja sprzed roku dotycząca powołania na kluczowe mecze Drużynowego Pucharu Świata?

- Kadra, która tam pojechała, zwyciężyła i to jest najważniejsze. Z drugiej strony nie chcę żyć wspomnieniami i nie będę płakał nad tą sprawą. Tak widocznie miało być.

13 maja na PGE Narodowym w Warszawie odbędzie się jeden z turniejów Grand Prix. Czy chciałby pan dostać dziką kartę na te zawody?

- Jeśli chodzi o sprawy dzikich kart, to jestem chyba z tego wyłączony. Co prawda mówimy tu o indywidualnej nominacji organizatora, ale mamy w cyklu młodych i bardzo dobrych zawodników. Oczywiście, że byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby wybór padł na mnie. Nie robię sobie jednak wielkich nadziei, gdyż jestem zapewne na dalekiej pozycji z racji wieku.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!

Podpisał pan kontrakt z Indianerną Kumla. W międzyczasie okazało się, że klub ma spore zadłużenie i problemy finansowe. To kiepska sytuacja dla zawodnika, który chce mieć jak najwięcej okazji do startów.

- Znałem sytuację w tym klubie i zdawałem sobie z tego sprawę. Jako jeden z pierwszych zawodników podpisałem tam kontrakt. W ostatnich dniach pojawiło się więcej pozytywnych wieści, więc mam nadzieję, że osiemnasty sezon z rzędu będę mógł bronić barw tego klubu. Jeśli nie - wówczas w okienku transferowym będę musiał szukać innego klubu. Wierzę jednak, że do takiej sytuacji nie dojdzie.

Rozmawiała Ewelina Bielawska

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Źródło artykułu: