Stalowym piórem: Vaculik jak Gollob, ale metoda kija i marchewki nie jest dla niego

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Martin Vaculik

- Pieniądze to nie wszystko. Do Vaculika trzeba mieć podejście. W jego przypadku metoda kija i marchewki nie jest odpowiednia - pisze w felietonie "Stalowym piórem" Władysław Komarnicki.

Stalowym piórem to felieton Władysława Komarnickiego, byłego prezesa Stali Gorzów.

***

Nie ukrywam, że bardzo ucieszyłem się z transferu Martina Vaculika do gorzowskiej Stali. Wiem, że prezes Zmora bardzo chciał mieć go już wcześniej. W końcu się udało. Przyznam szczerze, że kiedy byłem jeszcze o klubie, to akurat o sprowadzeniu Słowaka ani razu nie myślałem. Wtedy jeszcze nie był tak kompletnym żużlowcem jak obecnie. Dopiero w ostatnich kilku latach stał się obiektem westchnień działaczy.

Niektórzy twierdzą, że Vaculik miał średni poprzedni sezon i nie należy przesadzać, mówiąc o sukcesie gorzowian. Moim zdaniem problem leżał gdzieś indziej. On w przyszłym sezonie znowu będzie świetny, bo w Gorzowie wiedzą, że należy mu poświęcić sporo uwagi. To jest wrażliwy facet i trzeba wiedzieć, jak z nim postępować.

ZOBACZ WIDEO Adam Tomiczek o debiucie: na spokojnie i do przodu (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Jego historia przypomina mi trochę to, co było z Tomaszem Gollobem. Już jako dziecko kochał motocykle i bardzo chciał zostać kimś wielkim. Ogromną robotę wykonał ojciec zawodnika, który był jednym z kreatorów całej kariery.

Wracając jednak do odpowiedniego podejścia. Vaculika trzeba wspierać, a nie należy go karcić, jeśli nie wyjdą mu jakieś zawody. Po prostu pod względem mentalnym jest dość delikatny. W Toruniu w pewnym momencie pan Termiński nie wytrzymał i ostro skrytykował Słowaka. Może i ja nie powinienem tego mówić, ale to był błąd. Zarząd gorzowskiej Stali w przypadku Vaculika nie może stosować metody kija i marchewki, bo to na pewno nie podziała.

Tak samo nie można było krzyczeć na Tomasza Golloba. Ktoś mi pewnie zaraz wypomni, że sam raz przesadziłem. To była jednak inna sytuacja. Po czasie sam zawodnik przyznał, że nie było w tym nic złego. Ten prysznic podziałał. Kiedy żegnałem się z Tomkiem, to postanowiłem go za to przeprosić, ale wtedy okazało się, że nie ma sprawy. Zawodnik powiedział mi, że byłem pracodawcą, więc miałem prawo. Inna sprawa, że zarówno Vaculik jak i Gollob nie są ludźmi, po których można się regularnie "przejechać". Z nimi trzeba dużo rozmawiać i pomagać. Niech gorzowianie to zrobią, a będę spokojny o wynik.

Nie mam wątpliwości, że nowy nabytek Stali wkomponuje się dobrze w zespół, bo nie jest indywidualistą. Jest przeciwieństwem Pedersena, którego należy trzymać bardzo mocno w ryzach.

A co do emocjonalnych wypowiedzi prezesów na temat żużlowców, to po czasie dochodzę do wniosku, że pracodawca może powiedzieć wszystko, ale pod pewnymi warunkami. Nie można wszystkich mierzyć tak samo. Każdy prezes musi znać charakter swoich ludzi. Jeśli szef się nad tym nie zastanawia, to nie powinien nigdy pełnić takiej roli. Pieniądze i wypłacalność to nie wszystko. Wrażliwym zawodnikom to nie wystarcza. Proszę zresztą zauważyć jedną rzecz - w ostatnich latach to raczej Stal żegnała się z zawodnikami, a nie odwrotnie.

Władysław Komarnicki 

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Źródło artykułu: