Sędzia Jerzy Najwer został zawieszony za błędną decyzję podjętą w 4. biegu towarzyskiego spotkania KiM Group - Eko-Dir. Zawody odbywały się w Świętochłowicach, a wpadka arbitra polegała na tym, że nie zapalił czerwonego świata i nie przerwał wyścigu po upadku Mateusza Packa. Kilkanaście sekund później w motocykl pechowca uderzył Oliver Berntzon doznając przy tym kontuzji obojczyka. Najwer swoim zaniechaniem dopuścił do niebezpiecznej sytuacji na torze.
Arbiter decyzję o zawieszeniu dostał bodaj 13 grudnia. Odwołał się od niej. Jeszcze na odbywającym się w grudniu seminarium sędziowskim pokazywał kolegom nagranie, na którym rzekomo było słychać syrenę oznaczającą naciśnięcie guzika przerywającego bieg. Plik z nagraniem trafił do GKSŻ. Jednak członkowie komisji nawet go nie obejrzeli. Stwierdzili, że materiał został poddany obróbce, więc nie jest wiarygodnym dowodem w sprawie.
Przypomnijmy, że o tamtej sytuacji rozmawialiśmy z menedżerem Berntzona, ale i też z realizatorem nagrania z tamtych zawodów Marcinem Wypiórem. Żaden z nich nie widział czerwonego światła, ani nie słyszał syreny. Analiza materiału z towarzyskiego spotkania także pozwala wyciągnąć wniosek, że arbiter nie zareagował po wypadku Packa, bo wirażowi patrzą w kierunku lampy, jakby czekali na sygnał. Są gotowi do przerwania biegu, ale sami nie mogą tego zrobić. Wniosek jest taki, że światła, ani syreny nie było. Sędzia Najwer może jednak próbować odwoływać się do Trybunału PZM.
[/b]
ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem
ten kto pisal ten artykul powinien sam postawic sie w sytuacji zawodnika , ktory doznaje kontuzji przez bledy sedzie Czytaj całość