Członkowie zespołu MXA Team nigdy nie mieli okazji jeździć na żużlu. Amerykanie wolny czas poświęcają na treningi motocrossu, ale na propozycję Billy'ego Hamilla odpowiedzieli bardzo szybko. Były mistrz świata w jeździe na żużlu zaproponował im cały dzień z motocyklami Jawa na torze Costa Mesa.
Nikła rozpoznawalność speedwaya w Stanach Zjednoczonych sprawiła, że motocrossowcy nie wiedzieli na co się piszą. Amerykanie przed treningami pod okiem Hamilla zdążyli jedynie zobaczyć kilka żużlowych filmików na YouTube. - Będziecie robić wszystko to samo, co na crossie, tyle że na odwrót - miał do nich powiedzieć Hamill.
- Wszystko wyglądało na proste. Wystarczy złapać ślizg, dawkować gaz i używać hamulców w łukach. Nie. To nie było proste. Te motocykle nie mają hamulców! Nie mają też skrzyni biegów czy chłodnicy. Do tego stosunek mocy do masy jest tak ogromny, że maszynę wyrywa z rąk, gdy odkręci się manetkę - opisują pierwsze wrażenia członkowie MXA Team.
Hamill właśnie wśród motocrossowców chce stworzyć modę na żużel. Amerykanin sam przeszedł podobną drogę. Jako dzieciak ścigał się na crossówce, przygodę z żużlem zaczął mając 13 lat. Hamill wiedział jednak, że jeśli chce postawić na speedway, to nie może pozostać w Stanach Zjednoczonych. Ojczyznę opuścił w wieku 19 lat, by kontynuować karierę w Europie. To się opłaciło. Hamill został mistrzem świata mając ledwie 26 lat.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
- Billy powtarzał nam, aby nie bać się bandy. Powiedział nam, abyśmy zachowali otwarty umysł, bo technika jazdy na motocyklu różni się od tej na motocrossie. Jasne, też trzeba odkręcać manetkę, ale jeśli nie masz odpowiedniej techniki, to skończysz w bandzie. Na crossie jest inaczej - mówią przedstawiciele amerykańskiej grupy MXA.
Młodzi Amerykanie byli zaskoczeni, że motocykl żużlowy nie ma elektrycznego startera. Do każdego wyjazdu na tor potrzebowali pomocy któregoś z kolegów, który wypychał im maszyny. Problemem okazało się też zatrzymanie przed maszyną startową, bo crossowcy byli przyzwyczajeni do stosowania hamulca w swoich motocyklach.
- Z pierwszych wskazówek Billy'ego wynikało, że trzeba skręcić kierownicą w prawo, aby jechać w lewo. Trzeba przyspieszyć, żeby móc zwolnić, a następnie trzeba zwolnić, aby móc przyspieszyć - żartują crossowcy ze Stanów.
Treningom prowadzonym przez Hamilla przyglądali się też inni żużlowcy - Max Ruml oraz Gino Manzares. W przypadku grupy MXA okazało się, że żużel jest bardziej wyczerpującym sportem niż motocross. Amerykanie po przejechaniu czterech okrążeń mieli problemy, by ustać na nogach. Nie wykluczają jednak, że któregoś dnia ponownie skorzystają z treningów pod okiem Hamilla. - Być może nie byliśmy jego najlepszymi uczniami, ale mieliśmy sporą frajdę z jazdy na żużlu. Każdy miłośnik motocykli powinien tego spróbować - twierdzą Amerykanie.