O tym, że zmienił się toromistrz Betardu Sparty Wrocław pisaliśmy już wcześniej. Pełniący te obowiązki Jan Choroś przeniósł się za dotychczasowym menedżerem Piotrem Baronem, do Leszna. Rafał Dobrucki zaznacza jednak, że od początku zakładał, że otoczy się we wrocławskim klubie swoimi, nowymi ludźmi. Dotyczyło to także roli toromistrza.
- Gdy przychodziłem do Sparty, wiedziałem, że będę zabiegać o osobę, która będzie mi odpowiadać. Głównie zależało mi na tym, by był to ktoś, kto jeździł wcześniej na żużlu i zna ten sport od podszewki. Ta sprawa była dla mnie kluczowa. Chciałem przy tym, by nowy toromistrz miał już pewne doświadczenie, jeśli chodzi o przygotowywanie nawierzchni - wyjaśnia Dobrucki.
Szybko okazało się, że najlepszym kandydatem na to stanowisko jest Henryk Piekarski, który w latach 80-tych był jednym z liderów wrocławskiego zespołu. - Myślę, że podjęliśmy najlepszą możliwą decyzję. To toromistrz, który spełnia wszystkie postawione przeze mnie kryteria i cieszę się, że będziemy w klubie współpracować - zaznacza Dobrucki.
Menedżer Betardu Sparty zakłada, że nowy toromistrz będzie rozumiał jego koncepcję przygotowania toru. Do Wrocławia ma wrócić widowiskowe ściganie, jakiego w ostatnich latach tam nie oglądano. Sparta, gdy prawą ręką Piotra Barona był Jan Choroś, przygotowywała nawierzchnię, na której było niewiele ścieżek, a zawodnicy jeździli głównie przy krawężniku. - Myślę, że zadbamy o to, by od sezonu 2017 mecze we Wrocławiu były dobrym widowiskiem. Sposób przygotowywania nawierzchni powinien być inny niż do tej pory - zapowiada menedżer Dobrucki.
ZOBACZ WIDEO "Im jest trudniej, tym lepiej". Jakub Przygoński już po Dakarze