Ale i mnie to spotkało. Dziś za oknem co prawda miłe słoneczko, lecz jeszcze przedwczoraj we Wrocku zawiewał śnieg. Trochę rachitycznie jak pobudka tej wiosny. Wiem jednak, że w wielu rejonach kraju jeszcze zalega biały puch. Tak po trosze było i we Wrocku trochę ponad tydzień temu. O żadnych treningach na torze czy sparingach nie było więc tu mowy.
I wtedy właśnie szedłem sobie podwórkiem, gdy zobaczyłem, że dzieci ulepiły bałwanka. Nos czerwony (z marchewki), to znaczy, spoko gość - ”lubiał wypić”. I marchewkę miał wetknietą z przodu, a nie z tyłu, znaczy hetero.
- O bałwan! - rzekłem zdziwiony.
- Sam jesteś bałwan i to żużlowy, znam cię - odpyskował bałwan.
- ????
- Podejdź no tu Czekański, to sobie trochę pogadamy o tym, jaki czeka nas ten nadchodzący sezon w Ekstralidze i nie tylko. No chyba, że boisz się stanąć do dyskusji z bałwanem?
- Ależ ja przez całe życie dyskutuję o żużlu przeważnie z bałwanami.
- To co, Bartolo, Unia Leszno wkroi wszystkim, no nie?
- Drogi Bałwanie, na moje oko też tak będzie, ale mam swoje zastrzeżenia do Królowej…
- Czego się znów jej czepiasz nędzny pismaku?
- Adams już nie ten, zdarzają mu się wpadki, jak kiedyś Knudsenowi w ostatnim roku kariery, nie wiadomo czy ”Kasper” i mój ulubiony ”Balon” znów nie przycieniują w lidze. Nawet mój serdeczny wafel ”Mały” Hampel zarzeka się: Nie zawieszajcie nam już teraz na szyjach złotych medali Ekstraligi. I przestrzega przed silnym Gorzowem. Może to tylko asekuracja i kokieteria ze strony ”Małego” (a może boi się, że nie utrzyma formy z sezonu 2008?), ale…
- Człowieku, co ty gadasz, Adams wcale jeszcze nie kończy kariery i nadal mierzy w wysokie cele, a w Anglii w pierwszych zawodach wymiata aż miło. Prawie nie przegrywa. Krzysiek K. zresztą też.
- Bałwanie do kwadratu, to są dopiero pierwsze przymiarki na torze, zaś wyniki w Anglii nie dają obrazu tego, co potem się będzie działo w naszej Ekstralidze. Nie są miarodajne. To inna półka. Zresztą i sparingi w Polsce też nie dają podstaw do snucia poważniejszych ligowych prognoz. A skąd wiesz Bałwanku, że Przemuś Pawlicki po kontuzji nie złapie kabla i przynajmniej w pierwszych meczach nie będzie już taki przebojowy i skuteczny jak dotąd? Względnie będzie chciał za szybko pokazać, jaki z niego kozak, a wtedy znów będzie kupa?
- Bartolo, to młody łepek bez zahamowań. Na takich rany goją się jak na piesku. Bez śladu. Czesio Czernicki wraz z tatą Pawlickim na pewno dobrze go nastroją. Razem z Pavlicem Przemek będzie tworzyć najsilniejszą parę juniorów.
- Co do Czesia, to się zgadzam. Łebski coach, zwłaszcza, gdy ma do dyspozycji mocną drużynę. Ale chodzi mi po plecach, że ten okrzyczany Pavlic to może być taki drugi Zagar. Z dużej chmury mały deszcz. Albo będzie jeszcze gorszy. A propos: Pawlicki i Pavlic, czy to jakaś rodzina? Taka zbieżność nazwisk…
(O, cholera, dostałem właśnie info, że Przemo P. na dzisiejszym treningu obalił się, złamał obojczyk i czeka go teraz trzytygodniowa przerwa, a więc poniekąd wykrakałem to we wcześniej odbytej rozmowie z bałwanem, którą dopiero teraz tu publikuję! - dop. B.Cz).
- Czekansiu ty się tu nie bałwań. To zostaw akurat mnie. A po plecach to ci co najwyżej mogą chodzić ciarki. W Lesznie nie marnują juniorów.
- Nie, a Kajoch?
- Daj spokój. Drugie miejsce to oczywiście Gorzów. A niektórzy upatrują w Stali nawet majstra!
- Tak Bałwanie twierdzi wielu ludzi. Nie polemizuję z nimi. Ale i tu mam pewne zastrzeżenia. Gollob i Holta tylko we dwóch nie potrafią pociągnąć swojej drużyny do końcowego ligowego sukcesu. To już nam pokazali. Czy ”Okoń”, Zagar i Ruud, względnie Jajacek Gollob (???) okażą się lepsi od Monberga i Ferjana. Teoretycznie tak powinno być, ale przecież ci dwaj ostatni ściganci, którzy teraz odeszli z Gorzowa, w ubiegłym sezonie już jakby otrzaskali się z Ekstraligą. No dobra, Okoniewski jako startowiec zawsze ma sporą szansę (to tak jak bokser z silnym ciosem). Z kolei Zagar od kilku sezonów nie może się odbudować, więc jaka jest gwarancja, że odbuduje się teraz, zwłaszcza, że on woli chyba dłuższe tory od tego trudniejszego na pięknym gorzowskim stadionie. Te nabytki Staleczki trącą mię tu troszeczkę średniactwem, zwłaszcza na wyjazdach (i nawet punkty Zagara w sparingu- u siebie - z pierwszoligowym Ostrowem wciąż mnie nie przekonują, coś nie mam do niego zaufania, choć oczywiście życzę mu, by szybko stał się numerem 3 w Staleczce - dop. B.Cz.). Podobnie jak ich juniorzy. Jak na Ekstraligę, rzecz jasna. Dobra, dobra, wiem, że Ruud i ”Okoń” to nominalna druga linia i że jest jeszcze stary, dobry Peter. Obym się mylił, ale będę kontrowersyjny i zapodam tu, że po analizie Gorzów (choć prywatnie życzę mu nawet mistrzostwa, bo to klub z wielkimi tradycjami, no i tym swoim złotem nieco przewietrzyłby ten nasz zastały, czy nawet już zapyziały, ligowy układ sił) widzę raczej z… brązem na szyi, a ze srebrem bardziej Zielonkę. Zwłaszcza, że gorzowski prezes Władysław ”Dwa razy wpieprz sąsiadom” Komarnicki jako chyba jedyny głośno zapowiada w mediach, że może mu nie starczyć kasy kole sierpnia i wówczas - jak grozi - pojedzie w lidze juniorami. I będzie lipa. Ale i wtedy jego ”niedorzecznik” prasowy zapewne ogłosi Urbi et Orbi, że pan Władzio jest zbawcą polskiego żużla, bo daje pojeździć młodym i nie wyrzuca pieniędzy na gwiazdorów.
- Bartek, powtarzam, przestań tu się zgrywać i wygłupiać. Co ty widzisz takiego w tej Zielonce? Gorzów ma lepszy skład.
- W Zielonce widzę potencjał, Bałwanie, potencjał (i najładniej położony stadionik w lesie, to nie znaczy, że i drużyna jest w lesie). Trzech polskich muszkieterów ”Walaś, Dobruś i Protaś” to faceci właśnie z możliwościami na 10-12 punktów w lidze każdy. Czasem i więcej. I to od lat. Uważam, że dla nich przywiezienie w spotkaniu 8 ”oczek” to po prostu popelina i już. Każdy z nich ma papiery na prawdziwego, niekwestionowanego lidera drużyny, zwłaszcza Greg. A i "PePe” tym razem mocno się uzbroił w sprzęt. Do tego dodajmy Lindgrena, który ma olbrzymi talent, ale też i zupełnie nieustabilizowaną formę. Żywię nadzieję, że Fredrik, w przeciwieństwie do wielu Skandynawów (a także Polaków i Rosjan), jest całkowitym abstynentem. Tylko jak tu, do cholery, wytłumaczyć te jego wahania dyspozycji: raz 11 punktów, a często ”u,wu,du, jeden, zero”? I to że na kopie we Wrocku na łuku niemal wysiadał przez kierownicę? Muszę popytać Przema Tajcherta, któren jest jego mechanikiem. Falubazy mają też niezłą parę młodzieżowców, tyle że Zengota przez trzy czwarte ubiegłego, brązowego dla Myszki Miki, sezonu jechał życiówkę, a w pewnych momentach końcówki stał się prawdziwą… Zgryzotą dla zielonogórskiego trenera i tamtejszych kibiców. Do tego jest Wodjakow (powoli szykuje się następny ”Poljak”?), młodszy Lindgren, Baniak czy Patryk Dudek. Osobiście chciałbym, żeby Patryk szybko dołączył do Janowskiego i Pawlickiego. Ma fajną sylwetkę na motorze. Teraz trzeba dodać szybkość. Nie jestem natomiast przekonany do Duna dwojga imion i ksywie ”PUK, PUK, zastałem Jolkę?” , czyli do Iversena. Owszem, widziałem go w sporadycznych dynamicznych akcjach, ale jak na razie, to dla mnie przeciętny przeciętniak”. Do tego po kontuzji.
- Czyli Bartolo, reasumując: według Ciebie Zielonka srebro, Gorzów trzeci, a Toruń dopiero czwarty? Dlaczego tak nisko?
- To zabawa, tylko takie parle, parle, zaschło w gardle, ale tak mi wychodzi z mojej magicznej szklanej kuli. Dlaczego Mistrz Krzyżacki tym razem tak nisko? Bo na przyczepnym jeździ się nisko i z gazem. Żartuję. Nie sądzę, by suma summarum ”Kostek” Kościecha przywoził dla ”Aniołów” więcej oczek od Andersena, który zresztą w poprzednim sezonie i tak nie błyszczał. To raczej nie będzie równe zastępstwo i powtarzam - nie sugerujcie się sparingami. Do tego Holder pojedzie jako senior.
- Ale ten Kangur w ubiegłym roku wygrywał przecież z seniorami jak leci…
- Bałwanie, ja nie twierdzę, że to nie talent, ale może akurat miał rok konia, jak David Watt dwa lata temu? Poza tym, przypominam, że Karolciu Ząbiku w ostatnim swoim juniorskim sezonie też gromił starszych kolegów, a kiedy potem przeszedł w ich szeregi, to ani go widu, ani słychu. Gdy z chłopca robi się mężczyzna to nigdy nie jest łatwe. Także w speedwayu. Powiedzmy sobie, że obecni młodzieżowcy drużyny z Toronto wydają się ciency jak jabajabaj na Ekstraligę. Chociaż nie, za ostry jestem dla nich, tego Kusa i Celmera aż tak bardzo bym nie przekreślał. ”Krzyżactwo” nie ma też wyrazistego lidera czyli swego Ulrisia Von Jungingena. Mały Rycerz Jagoda czy odkochany Sullivan (na ogół słaby kondycyjnie) taką role będą pełnić raczej okazjonalnie. Zwłaszcza, że Jagusi ambicje sportowe coraz bardziej się ograniczają. Natomiast zwracam uwagę na inteligencję ”Miedziaka” (też ładna sylweta na motorze). Ten koleżka naprawdę wie, czego chce od żużlowego życia.
- Ale Apatorek - Motorek zaskoczy wszystkich nowym stadionem i nowym torem. Apatorek będzie miał nowy torek.
- Oby tylko Bałwanku torunianie siebie tym nie zaskoczyli, bo tak często bywa. Ale to chyba im nie robi różnicy. Przecież już w ubiegłym roku ta ekipa swoje zasłużone mistrzostwo zdobyła bardziej na wyjeździe, gdzie przegrała tylko w play offach z osłabioną wówczas, ale za to bardzo bohaterską Zielonką. U siebie zaś Apator-Mulator potrafił np. dostać strasznego łupnia od Czewy i po serii zasadniczej, o ile dobrze pamiętam, nawet nie prowadził w tabeli! Jasiu Ząbik mówił mi, że torek w Piernikowie będzie podkręcony i będzie miał podniesione łuki, co ma ułatwić wyprzedzanki. Taka beczka śmierci (tfu, tfu, wypluwam to słowo!). Marek Cieślak się zachwyca: ”Oni tam w Toruniu budują prawdziwe żużlowe Koloseum”. No cóż, Panie Mareczku, jedni mają Koloseum, a my we Wrocku mamy… muzeum. To znaczy przestarzały Stadion Olimpijski. Reasumując: Apator poza podium lub… w finale! A co się będę szczypał, panie dziejku!
- Ja widzę ”Anioły” na trzecim miejscu przed Falubazem. To może Czekansiu zapodasz teraz, że piąty będzie Atlas?
- A czemu nie Bałwanku? W ubiegłym roku też wylądował na tym ”placu”, a przecież Nicholls i Watt to lepsi żużlowcy niż Krzysiek Słaboń czy Mario Węgrzyk. Tyle że cudotwórca ”Polewaczkowy”, czyli pan Mareczek C. musiałby ich przywołać do porządku i jakoś nastroić na wrocławską kopę. Gdyby Watt pojechał teraz w naszej lidze, tak jak dwa lata temu dla Rzeszowa, a Nicholls zgodnie ze swoimi możliwościami, to może być nawet podium. Niektórzy upierają się, że Atlas będzie czarnym koniem zbliżających się rozgrywek. Choćby dlatego też, że ma rewelacyjną parę juniorów Janowski- Barker. Ale ten ostatni przecież najpierw musi poznać polskie tory. Ja trochę wątpię w owo podium. Bo jeśli Szkot N. znów ”przyszkoci” na sprzęt, jak to drzewiej bywało (mówią, że się zmienił, ale czy chytrus może się zmienić?), a Watt będzie dołował jak w ub. roku w barwach Rzeszowa - poza tym, on dotąd raczej kiepsko zasuwał we Wrocku - to w sumie może być bardzo przeciętnie. Toru na Olimpijskim nie zdołano przerobić (przesunięto to na jesień), co było do przewidzenia we wrocławskich realiach. To miasto jest bowiem takie fajne i dynamiczne, ale tylko w pijarze. A rzeczywistość skrzeczy. Czyli dalej na Olimpijskim kopara po pachy i gęsiego panowie, gęsiego! Taki Złoty Kask z wyprzedzankami, jak ten ostatni, zdarza się tylko raz!
- A gdzie Czewa, Bartolo?
- Czewa jest pod Jasną Górą.
- Nie bałwań się, mówiłem ci już.
- A ja zawsze mówię, że jak Ułamek nie jedzie to i Włókniarz nie jedzie. Taka jest zasada. A teraz ”Kolgejta” w składzie w ogóle nie będzie, bo przez nieuwagę awansował do Grand Prix i musiał udać się na banicję do Tarnowa. A w zespole nie może być naraz trzech grandpriksowiczów (nie wiem, dlaczego ten przepis obejmuje polskich zawodników). A przecież prezes Maślanka, mimo lamentów nad klubową kasą, z wielką fantazją podpisał nowe umowy z Nickim (nie z nikim, tylko z samym Nickim!) Pedersenem i Gregiem ”Dziadku, drogi dziadku, nie chcemy jeszcze spać” Hancockiem. Tak więc prezes M. fantazję ma, ale czy ma pieniądze? Bo żeby mieć fantazję synkowie, to trzeba też mieć i kasę. Zobaczymy, jak będzie. Sam prezio Marian zapodał w mediach, że (zapewne z uwagi na skład i finanse) tą razą jego drużyna powalczy raczej o inne cele niż w ubiegłym sezonie. Rozumiem, że o niższe cele. Byle nie o niszowe, czyli… pierwszoligowe. ”Gapa” to solidna druga linia (przynajmniej w Czewie, bo pod koniec swoich startów w Atlasie taki solidny to on nie był), ale ten cały Richardson to dla mnie żaden zawodnik. Taka mimoza na torze. Tak lubiany przez nas wszystkich legendarny „Drabol” to teraz już „z tyłu liceum, z przodu muzeum” i z całą sympatią, ale trudno go posądzać o komplety. Za to juniorzy są nawet w miarę obiecujący, lecz np. z rówieśnikami z Wrocka i Leszna pewnie wiele nie ugrają. Uczciwie jednak powiem, że gdyby u ”Medalików” wszystko zagrało, to mogliby nawet próbować załapać się do wielkiej czwórki. Dlaczego nie? Nauka radziecka zna takie przypadki. Ja tam życzę wszystkim jak najlepiej. Szkoda, że w zeszłym roku ”Czewiacy” zawalili sobie przynajmniej srebro najpierw w XIV biegu play off we Wrocku i potem w konsekwencji w półfinale w Lesznie. Później przydarzyły im się kontuzje… Brąz z konieczności oddali już w zasadzie bez walki Zielonce.
- Tu się z tobą Bartek zgadzam. Ale to oznacza, że z Ekstraligi spuszczamy beniaminków?
- Bałwanie nie spuszczamy, bo przecież są przymiarki, by ligę powiększyć do 10 zespołów już od 2010 roku, a poza tym Bydzia poradzi sobie w barażach. Ona ma zresztą najbardziej intrygujący skład. I to właśnie ona, według niektórych, dość niespodziewanie może okazać się ”czarnym koniem” (ale nie dlatego, że ma Lindbaecka), choć jak na mój gust - lecz ja się przecież na ogół mylę - to stać ją chyba będzie w sumie tylko na wygranie kilku spotkań u siebie, np. z Atlasem. No, może coś jeszcze zeskrobie w Gdańsku?
(I wcale nie sugeruję się tu jej przegraną u siebie w sparingu z Grudziądzem, jechała bez trzech podstawowych zawodników – dop. B.Cz. )
Czy rewelacyjny Emilian Sajfutdinow (może nawet pojedzie w składzie jako ”rdzenny” Poljak?) będzie też taki rewelacyjny, skuteczny i regularny w Ekstralidze? A ”Chrzan” się wreszcie dotrze w najwyższej klasie rozgrywkowej? Co do Lindbaecka, to powiem tak - ”biali nie potrafią skakać, a czarni jeździć”. I tej wersji będę się trzymał (niech Hamilton zamieni się z Kubicą bolidami, to zobaczycie, jaki będzie wynik). Ten chłopak, znaczy Antonio, obok Zagara, miał być przyszłością światowego speedwaya. Na razie nic z tego nie wychodzi. Owszem, miewał przebłyski w GP, lecz w polskiej lidze był na ogół kiepski lub średni, względnie lekkopółśredni. Teraz zamiast esperalu zaordynował sobie Tony Rickardssona. To poważne wsparcie. Ponoć motocykle Lindbaeck już ma szybkie niczym błyskawica. Tyle że Tony nie pojedzie za Toninho. Jonas Davidsson to rozwojowy zawodnik, ”Adrenalina” to klasa sama w sobie, „Buczek” może swoje uciuła, ale powtarzam - beniaminkom zawsze jest ciężko. Nawet tylko jednorocznym spadkowiczom. I nawet, gdy mają tak rozwojowego trenera (z roku na rok jest coraz lepszy w tym fachu) jak Zeniu Plech. Mocno przeżyłem w 2007 roku degradację Bydzi, bo to zdaje się był dotąd jedyny nasz żużlowy klub, który nigdy wcześniej nie spadł do niższej ligi, choć bywał już w barażach. Szkoda, że w końcu stracił cnotę, bo takie legendy, takie wyczyny są polskiemu speedwayowi potrzebne do ciekawszego imidżu.
- Czekan, ja też myślę, że Gdańsk ma spadkowy skład.
- No pewnie. ”Brzydkie Kaczątko” Andersen w ub. sezonie był zaledwie czwartym zawodnikiem mistrzowskiego Unibaksu pod względem średniej punktowej (no dobra, Holderowi, jako juniorowi łatwiej było o dobrą przeciętną).
- Ale w tym roku ”Bajkopisarz” zapowiedział, że będzie walczył o indywidualne mistrzostwo świata.
- No i co z tego? On to zapowiada już od kilku lat, a generalnie jeździ coraz gorzej. Z małymi przebłyskami. A taki Bjerre to już rozpacz i gdyby nie to, że pod koniec ubiegłego sezonu spiął się i awansował do GP, to pewnie pies z kulawą nogą nie chciałby go teraz kupić do naszej Ekstraligi. To jest utalentowany jeździec, co pokazał w Atlasie - choć zawsze kiepsko zaczyna sezon - ale gdzieś się pogubił na polskich torach i był zdecydowanie jednym z tych, którzy swoją kiepską jazdą spuścili Rzeszów. Czy teraz spuści Gdańsk? No i co z tego, że będzie w GP? A taki Iversen czy Nicholls to nie byli? W ubiegłym sezonie Kenneth rzekł na ucho Markowi Cieślakowi - ”jazda po przyczepnym wrocławskim torze budowała mnie jako zawodnika”. Może to jest klucz do Bjerrego? Z całym szacunkiem dla indywidualnego mistrza Polski Adama Skórnickiego za jego tak udany poprzedni sezon (taki sen nie zdarza się dwa razy) , to przypominam, że pod względem średniej punktowej był zaledwie ósmy. W pierwszej lidze. ”Zorro” zaś przecież nie jest lepszy od gorzowskiego ”Okularnika” Petera Karlssona. Juniorzy też tacy sobie. Coś tam, coś tam pojadą tylko u siebie. I sami Polacy - złośliwe myślę tu o Vaculiku. Jest też Szwed Forsberg, ale on jęczy, że mu Wybrzeże wisi kasę (lecz nie wiem czy chodzi o poprzedni sezon, czy raczej o forsę na bieżące przygotowania), a z niezadowolonego niewolnika nie ma przecież zadowolonego pracownika. Ja nie mówię tu, że Gdańsk będzie takim chłopcem do bicia, jak dziewczynką do bicia była w 2008 roku Unia Tarnów. Wybrzeże na pewno postawi się niejednej drużynie. Zwłaszcza u siebie. Ale na wyjazdach? Tak czy siak, widzę ciemność, ciemność widzę. Nie wiadomo też na ile starczy w tym klubie pieniążków. Maciek Polny najpierw kupił Andersena, podbijając cenę i wyrywając go z Toronto, a dopiero potem ogłoszono, że firma Lotos da mniej pieniędzy na żużlowe Wybrzeże niż dotąd.
- Prezesa Polnego, Czekan, musisz zrozumieć. On nie miał składu na Ekstraligę, stał pod ścianą, a torunianie ponoć dali mu jasno do zrozumienia, że nawet jeśli zatrzymają u siebie Andersena to Kościechy i tak mu nie oddadzą. To co bidula miał zrobić?
- Ja też tak słyszałem Bałwanie. Widać, dzieci ci dobre ucho dolepiły. I po trosze rozumiem prezesa Maćka, bo nikt nie chce dostawać w kaczy kuper, ale jest takie przysłowie ”z próżnego i Salomon nie naleje”. Ot, co. I niech Marszałek Polny nie opowiada po gazetach, że będzie walczył o pierwszą czwórkę, bo to takie opowieści dziwnej treści. Musiałby się stać cud nad Motławą. Przykro mi to pisać, bo uwielbiam Gdańsk jako miasto, a tamtejsi kibole zaprzyjaźnieni są z wrocławskimi. Tyle że niepotrzebnie obnoszą się z tym starym hasłem o honorze i wierności, które w czasie II wojny światowej zaanektowała i sprofanowała zbrodnicza Waffen- SS. A słyszałem, że ponoć mają już naśladowców. W każdym razie, mam nadzieję, że kibice Wybrzeża nie wybiorą się na ligowy mecz Atlas - Wybrzeże do Wrocka, najpierw morzem, potem Odrą, turystycznym statkiem Schleswig-Holstein.
- Ty Czekan wciąż sobie dworujesz, a ja chcę z tobą pogadać jeszcze o pozostałych ligach i naszych szansach na arenie międzynarodowej.
- Może kiedy indziej, bo ja już jestem zmęczony, Czytelnicy są tą naszą gadką też zmęczeni i lepiej się od nas znają na żużlu, a poza tym jedna poważniejsza kontuzja (tfu, tfu, odpukać!) lidera którejś z drużyn natychmiast rozsypie ci tę całą ligową układankę. To w sumie takie wróżenie z fusów w wykonaniu nawalonej Cyganki. A więc Bałwanie spadaj, goń się i spływaj!
I bałwan spłynął, bo wiosna, panie sierżancie. Za oknem słoneczko, ściganci już zaczynają jeździć na sparingach (kibicom życzę miłych wrażeń i uczulam, żebyście nie wyciągali z tych treningowych wyników pochopnych wniosków, bo to bardziej rozjeżdżenie się i sprawdzian sprzętu, a zawodnikom rozumu życzę na torze i bezkolizyjnej jazdy).
Pierwszy dzień wiosny, więc tradycyjnie idę utopić Marzannę w Odrze. Bylebym tylko jej nie pomylił z żoną… Cześć.
Bartek Czekański
PS Sorry kibice, zwłaszcza ci z Torunia. Faktycznie starczą mam już pamięć, stąd to moje asekuracyjne "zdaje mi się" o Bydzi. Macie rację, szybko telefonicznie zwrócono mi na to uwagę: Apator nigdy nie spadł z ligi (choć w 1975 roku awansował do niej przy zielonym stoliku, gdy ją powiększono, Bydzia była bowiem lepsza w barażach). Sorry za pominięcie tego faktu i gratki za taki wyczyn. Stąd ten dopisek. I udanego sezonu życzę. Ale to już do wszystkich kieruję. Tu naprawdę niczego nie można przewidzieć, bo składy są równe, albo w miarę równe. Może być więc ciekawie. Wszystko się może zdarzyć, jak śpiewała Anita Lipnicka. Pozdro dla wszystkich. Ja jestem w komfortowej sytuacji. Mam w Ekstralidze osiem ulubionych drużyn i każdej z nich jednakowo kibicuję. Dlatego wszystko mi jedno, która z nich sięgnie po mistrzostwo. Każda sprawi mi tym radość. Ot, co. Bartek Czekański