Krzysztof Cugowski. Żużlowe Tango: Jak się igra ze śmiercią, to trzeba wypić kielicha

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

- Czytam Rafała Szombierskiego i biję brawo, bo on mówi całą prawdę o trudnym i niebezpiecznym sporcie, jakim jest żużel. Niektórzy to igranie ze śmiercią muszą odreagować pijąc wódkę - pisze Krzysztof Cugowski.

Żużlowe Tango to felieton Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty rockowego znanego z Budki Suflera.

***

Są żużlowcy, którzy opowiedzą o tym sporcie bez ściemy. Nie fałszują wizerunku, nie robią z siebie półbogów, nie mówią, że są odporni na wszystko. Słuchając ich, wiemy, że zawodnik nie ma klawego życia, że machanie nóżkami na Malediwach jest tylko częścią prawdy. Taki ktoś jak Rafał Szombierski mówiąc otwarcie o piciu, paleniu i różnych używkach odsłania kulisy i całe to pijarowe oszukaństwo. Bo większość żużlowców to są świetnie opakowane produkty. Problem w tym, że jak się odwinie papierek, to można zobaczyć gościa, który balansuje na granicy śmierci, a potem idzie w tango i pije, żeby jakoś to wszystko odreagować.

Mnie opowieść Szombierskiego nie szokuje. Dla mnie to, co on mówi, jest naturalne. Żużlowcy to przecież tylko ludzie. Każdy z nich ma inną psychikę. Nie wszyscy są silni. Znamy doskonale przykłady specjalistów od jazdy w lewo, u których psychika nie szła w parze z całą resztą. Oni odchodzili z tego świata. Często ich nieszczęście rozgrywało się na naszych oczach.

Patrzę na żużel od dziecka. Miałem też okazję przejechać się na motocyklu. Uważam, że dopiero wtedy, po takiej przejażdżce, człowiek pojmuje, o co w tym sporcie chodzi. Patrząc z trybun widzi się równy tor. Człowiek nawet dziwi się czasami, że kogoś pociągnie. Jeżdżąc na żużlowej nawierzchni przekonałem się, że to jest kartoflisko, pełne dziur, ścieżek, pułapek i kolein. Jechałem po tym czymś bardzo wolno, ale i tak strasznie bolały mnie ręce. Po tym rozumiem, co mówi do mnie Szombierski. On musi się napić, musi walnąć kielicha, bo wtedy jest mu łatwiej wrócić do normalnego życia.

Stres w żużlu jest według mnie ogromny. Każdy bieg, nawet ten treningowy, to igranie z losem. A już jazda na pełnym gazie, ściganie się z rywalami, to absolutne wariactwo. I trzeba sobie zdać sprawę z tego, że im niższa liga, tym gorzej, tym kartoflisko większe. Jak sobie myślę o tych wszystkich dżentelmenach uprawiających ten sport, to dziwiłbym się, gdyby jeden nie palił, a drugi nie pił. I nie mówmy o braku profesjonalizmu. Na akcję na torze musi być reakcja. Człowiek żyjący w permanentnym stresie musi mieć jakiś wentyl bezpieczeństwa. Są tacy, którzy mówią, że się nie boją, że nie muszą odreagowywać. Nie wierzę im. Tylko głupek się nie boi.

Krzysztof Cugowski

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem

Komentarze (62)
Pewni na beton
30.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Senna! Dawaj! Czy masz coś innego teraz do roboty? 
avatar
darek pe
30.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dopiero teraz przeczytalem wywiad z Okoniewskim - a jednak mozna inaczej! Co ty na to, Cugowski? 
avatar
darek pe
30.01.2017
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Jak sie to czyta, to trzeba wypic kielicha... Jedyne co sie zgadza - to ze Szombierski jest szczery. Bo "kartoflisko" zdarza sie jak wiadomo w kazdej lidze. Speedway jest strasznie niebezpieczn Czytaj całość
avatar
bullet79
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Od poniedziałku do piątku ..muszę ruszyć dooope z łóżka..i wtedy widzę śmierć w oczach;))...czyli jestem rozgrzeszony z picia!!;)) 
avatar
Rysio-z-Klanu
29.01.2017
Zgłoś do moderacji
9
1
Odpowiedz
Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach:)