Ekstraliga Żużlowa mocno zastanawia się nad wprowadzeniem limitu zawodników z cyklu Grand Prix i Speedway Euro Championship. W sezonie 2018 kluby mogłyby nadal kontraktować nieograniczoną liczbę żużlowców walczących o medale mistrzostw świata i Europy, ale w meczu mogłyby wystawić tylko jednego z nich. Przyczyniłoby się to do tego, że liga mogłaby startować często od piątku do niedzieli, a spotkania - z powodu innych imprez - nie musiałyby być przekładane.
- To liga stanowi o sile tego sportu, dlatego projekt jaki proponuje Ekstraliga Żużlowa uważam za ciekawy i pożądany - mówi żużlowy menedżer Jacek Frątczak. - Kontrowersyjną kwestią jest oczywiście ograniczenie startów dotyczące zawodników z SEC i Grand Prix. Władze polskiego żużla, na czele z Ekstraligą, mają jednak świadomość, że w dużej mierze utrzymują ten sport. Najlepsi zawodnicy świata, którzy startują w Grand Prix, są sponsorowani przez nasze kluby i bez tego wsparcia nie daliby w tym cyklu rady. Nie jestem więc zdziwiony, że dojdzie do konfrontacji i uderzenia przez Ekstraligę pięścią w stół. Sam podpisuję się pod tym pomysłem, bo uważam, że ten kto płaci i buduje fundament, powinien stawiać warunki - dodaje.
Zdaniem naszego eksperta kuriozalną jest sytuacja, gdy kluczowe mecze ligowego sezonu są przekładane z powodu innych imprez żużlowych. - Można nazywać pomysł Ekstraligi rewolucyjnym, ale pytanie, czy jest jakieś inne wyjście z tej sytuacji? W przypadku, gdy mecze są odwoływane, zazwyczaj brakuje terminu, który pasowałby wszystkim zawodnikom. W poprzednim sezonie mieliśmy z kolei ryzyko, że najważniejszy mecz sezonu, czyli finał Ekstraligi, będzie musiał zostać przełożony. Wszystko dlatego, że pod znakiem zapytania stał turniej SEC w Rybniku. Gdyby ostatecznie, z powodu pogody, przeniesiono go na termin rezerwowy, czyli niedzielę, pomimo dobrej pogody mecz sezonu ligowego musiałby zostać odwołany. Zarówno kluby, jak Ekstraliga, poniosłyby tu wielkie straty, związane choćby z frekwencją czy kwestią prestiżu. Dodatkowy czynnik to sponsorzy, którzy muszą być przekonani, że wykładają kasę na przewidywalny i dobrze prosperujący interes. Trudno byłoby im wytłumaczyć, że finał ligi został przełożony, bo na innym stadionie musi się odbyć rywalizacja o Indywidualne Mistrzostwo Europy. Nic więc dziwnego, że Ekstraliga dąży do regulacji, która sprawi, że ryzyko takiej sytuacji przestanie w zasadzie istnieć - stwierdza Frątczak.
Były menedżer Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra jest gorącym zwolennikiem tego, by ligowa kolejka była rozłożona na piątek, sobotę i niedzielę. Nowe przepisy miałyby to umożliwiać. - Marzy mi się, by rozgrywki ligowe odbywały się przez cały weekend, począwszy od piątkowego wieczoru. Argumentów przemawiających za takim rozwiązaniem jest wiele. Liga zyskałaby na pewno większą oglądalność, bo osoby, które wybierają się w niedzielę na stadion, nie mają w zasadzie możliwości zobaczenia w telewizji pozostałych spotkań. Piątek to zresztą idealna pora na rozgrywanie meczów żużlowych. Na wiosnę i wczesną jesienią jest zwykle doskonała pogoda i można by takie spotkania rozgrywać nawet po godzinie 20. Mówi się co prawda, że kibice w Polsce są przyzwyczajeni do przychodzenia na stadion w niedzielę, ale uważam, że przy odpowiedniej regularności, szybko przekonaliby się do terminu piątkowego. To rozwiązanie, które sprawdza się w innych dyscyplinach, między innymi w piłkarskiej Ekstraklasie, więc podejrzewam, że żużlowi przyniosłoby podobnie duże korzyści - kwituje Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
ale powiem panu jedno - zmien pan dilera bo ten ktorego
pan ma strasznie oszukuje!