Większość klubów Nice Polskiej Ligi Żużlowej stawia na szerokie kadry zespołów. Wyjątkiem jest w tym przypadku Polonia Piła. W kadrze - nie licząc juniorów - znajduje się tylko sześciu zawodników.
- Świadomie postawiliśmy na takie rozwiązanie, idąc trochę w ślady Ekstraligi, gdzie też zwykle jest tylko jeden zawodnik oczekujący. W poprzednim sezonie wyglądało to inaczej i nasza kadra była zdecydowanie szersza. Zauważyliśmy jednak, że rywalizacja niekoniecznie dobrze wpływa na zawodników. Lepiej mieć węższą kadrę i zadbać o komfort żużlowców oraz atmosferę w drużynie - tłumaczy menedżer Tomasz Żentkowski.
Wątpliwości budzi jedynie to, że może pojawić się problem w przypadku kontuzji. Polonia martwiła się w ostatnim czasie o stan zdrowia Brady'ego Kurtza. Zawodnik ten mocno się poobijał podczas młodzieżowego finału IM Australii, ale zdąży wrócić przed startem sezonu.
- Zdajemy sobie sprawę, że posiadanie wąskiej kadry to pewne ryzyko, ale jesteśmy gotowi je podjąć. Gdyby wydarzyło się coś nieprzewidzianego, zawsze można pozyskać kogoś w maju, przy okazji okresu transferowego. Jeśli chodzi natomiast o Kurtza, to mamy od niego zapewnienie, że zjawi się u nas już w marcu, gdy zaczniemy przygotowania na torze. Nie ma ryzyka, by miał nie zdążyć do startu sezonu - kwituje Żentkowski.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce