Trener nie ma wątpliwości. Jonsson jest lepszy od Lindgrena

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Andreas Jonsson w akcji
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Andreas Jonsson w akcji

Nowy trener Włókniarza Częstochowa, Lech Kędziora, woli Andreasa Jonssona od Fredrika Lindgrena. Zarząd stawia przed nim cel utrzymania drużyny w PGE Ekstralidze, ale on sam liczy na coś więcej.

WP SportoweFakty: W ostatnich latach odnosił pan sukcesy w Nice PLŻ. Czy podobnie będzie w PGE Ekstralidze?

Lech Kędziora: To jest Ekstraliga i jest to zupełnie inne wyzwanie. Jest to większy poziom do ścigania. Startują sami kadrowicze, mistrzowie świata, uczestnicy najlepszych imprez na świecie. My jesteśmy nowym-starym beniaminkiem i wiadomo, że łatwej sytuacji mieć nie będziemy. Naszych zawodników każdy zna, wie jakie mają możliwości. Zadaniem klubu jest wszystko zabezpieczyć, mam tu na myśli przede wszystkim finanse, bo to decyduje np. o przygotowaniu sprzętu. Moim zadaniem jest zbudować atmosferę, zrobić monolit z tej drużyny oraz przygotować tor taki, jaki zawodnicy będą sobie życzyli.

A nie przejmuje się pan opiniami, że Włókniarz jest jednym z kandydatów do spadku? Zwłaszcza Zenon Plech stawia was w tej roli.

- Jakbym się przejmował tymi komentarzami to mnie by tu nie było. Wolałbym wtedy sobie siedzieć w domu przy ciepełku i też bym pewnie dostał jakąś robotę jako ekspert, i to też byłoby fajne. Ale tak jak już powiedziałem podczas konferencji prasowej, nam potrzebna jest adrenalina. Bez niej nie możemy żyć. Głowa do góry, będzie dobrze.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach

[/color]

Został już wybrany kapitan drużyny?

- Mieliśmy to zrobić w piątek, ale ze względów technicznych do tego nie doszło. Zrobimy to troszeczkę później.

Rozumiem, że nie będzie to osoba narzucona z góry, tylko wybrana poprzez wolę większości?

- Będzie to głosowanie tajne. Wiecie, jak to się dzisiaj robi w głosowaniu tajnym. Jak najbardziej wkrótce wszyscy się dowiedzą kto to będzie.

W drużynie, którą będzie pan prowadzić, są zawodnicy, którzy sami mówią, że jeszcze mają coś do udowodnienia. Oczekuje pan czegoś szczególnego od któregoś z nich? Może od Andreasa Jonssona, któremu odejdą starty w Grand Prix i lidze angielskiej?

- W piątek mieliśmy odprawę z zawodnikami. Zacząłem od statystyk z poprzedniego sezonu. Dziewiętnasty w Ekstralidze był Leon Madsen, dwudziesty piąty Matej Zagar, później Rune Holta i na końcu Andreas Jonsson. Aby się utrzymać, przynajmniej dwóch musi być w pierwszej dziesiątce. Ci zawodnicy mają takie możliwości. Andreas potrafi się ścigać, a tym bardziej jak trafi ze sprzętem.

Został pan trenerem już po tym, jak zbudowano zespół. Rozmawiałem z byłym menedżerem Falubazu Zielona Góra, Jackiem Frątczakiem. Pytałem go o to, na kogo by postawił mając do wyboru Andreasa Jonssona i Fredrika Lindgrena. To samo pytanie kieruję więc do pana. Który z nich?

- Andreas Jonsson.

Dlaczego?

- Bo posiada większe doświadczenie. Widziałem Lindgrena w pierwszej lidze. Zdecydowanie Andreas, pomimo słabszego ubiegłego sezonu, ma naprawdę duże możliwości i ma co pokazać. Ponadto dobrze zna częstochowski tor.

Na co pan liczy z tą drużyną? Jaki cel?

- Celem jest utrzymanie się, ale my stawiamy sobie poprzeczkę wyżej. Nie ma recepty na sukces. Nikt też nie może nas skazywać na porażkę. My podejmujemy rękawicę, chcemy walczyć i wejść do play-offów. Nie ma recepty na wygrywanie, ale jest myśl, jak to zrobić. Wystarczy spojrzeć na inne zespoły. Mam tutaj na myśli GKM Grudziądz czy ROW Rybnik. Bronią się.

Czyli tor?

- To jest najważniejsze. I sprzęt.

A propo toru. Częstochowski słynie z tego, że jest dobry do ścigania. Coś się zmieni w tym obszarze? Piotr Baron ze swoim toromistrzem w 2015 roku, gdy Betard Sparta Wrocław jeździła w Częstochowie jako gospodarz pokazali, że można na tym owalu zrobić jedną ścieżkę prowadzącą do sukcesu.

- Po ubiegłorocznym finale w Gorzowie będzie nacisk na to i różne pomysły, aby każdy tor był tak przygotowany, by od pierwszego do ostatniego wyścigu był taki sam. Wiadomo, że jest niemożliwe to, co mówią w tej chwili w centrali. Podczas marcowego spotkania komisarzy i sędziów zapadną jakieś decyzje, ale wiadomo, że będziemy musieli robić taki tor żeby był zgodny z regulaminem. Nie chcemy kar, nie chcemy zmieniać tego toru. Inne kluby pokazały, a mam tu na myśli głównie Grudziądz, że na twardej nawierzchni można się ścigać, w Tarnowie też można było jechać. Najważniejsze, by warunki były bezpieczne. Centrala dąży do tego, aby tak było.

Zainaugurujecie sezon z ROW-em Rybnik. To optymalny rywal na pierwszą kolejkę czy nie ma to większego znaczenia?

- Myślę, że terminarz jest dobry. Przygotowania są przez to spokojniejsze. Dużo czasu mamy na to, aby przygotować się do pierwszych dwóch spotkań, które mamy u siebie. To są też dla nas priorytetowe i kluczowe mecze, na które musimy się mocno skupić, aby nie stracić nadziei i szansy na powodzenie. Myślę, że skończy się to happy-endem dla naszego zespołu.

A jaki jest plan na najbliższe tygodnie?

- Od 15 marca mamy zaplanowane wejście na nasz częstochowski tor. 5 marca zapadnie decyzja odnośnie tego, czy zostajemy w Częstochowie, czy wyjeżdżamy gdzieś za granicę. Rozmawialiśmy już ze wszystkimi naszymi zawodnikami na ten temat, wszyscy wyrazili na to zgodę. Cały czas jesteśmy w kontakcie. Jeśli warunki nie pozwolą nam na treningi w Częstochowie, to ruszamy na treningi do Krsko, była też propozycja Żarnovicy czy Gorican. Decyzja zapadnie na początku marca, wszystko zależy od pogody.

A jest opcja, że pojedziecie sparingi bez treningów na torze w Częstochowie?

- Nie, absolutnie. To jest za poważna sprawa. Przede wszystkim nasi zawodnicy mają takie życzenie, żeby się skupić na torze w Częstochowie. Matej Zagar, Andreas Jonsson, Leon Madsen, Rune Holta - praktycznie wszyscy oni będą we wszystkich sparingach. Wiadomo, że oprócz nich dochodzą pozostali polscy seniorzy i juniorzy.

To teraz o juniorach. U prezesa Michała Świącika już jakiś czas temu zrodził się pomysł, aby młodym zawodnikom przydzielać tzw. mentorów. W tej roli byli już Janusz Stachyra czy Jacek Rempała. To pan z młodymi ma decydować, czy taka osoba będzie danemu zawodnikowi potrzebna. Co pan może powiedzieć na ten temat?

- W takim razie niech mi pan powie, co ja będę robił? Wie pan kto to jest mentor - trener. Nie ma aż tak wielu młodych zawodników, dziesięciu, czy piętnastu.

Bo gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.

- Oczywiście. Myśli pan, że z tą grupą juniorów nie dam sobie rady?

Jedynie pytam pana o zdanie na temat tego pomysłu.

- Musi pan pytać samych zainteresowanych. Nie widzę przeszkód, by ktoś się przy nich pojawił…

Ale nie widzi pan też takiej potrzeby.

- W rzeczy samej. W tej kwestii uważam, że lepiej skupić się na tym, aby odpowiednich mechaników tym juniorom zorganizować. Żeby mieli odpowiedni sprzęt, nie odstawali jakościowo. Na dzień dzisiejszy Oskar Polis ma wszystko to co chciał z klubu, mam tu na myśli ramy motocykli, czy osprzęt. Czekamy na silniki od Flemminga Graversena. W nowym tygodniu sprzęt otrzyma Michał Gruchalski. To jest najważniejsze, że ci chłopcy będą mieli z tego radość, że będą czuli wsparcie. Oni muszą je czuć, nie mogą sądzić, że są traktowani po macoszemu. Dobry junior jest nam potrzebny. Wówczas seniorom będzie lżej.

Czyli Polis i Gruchalski będą się opierali głównie na silnikach Garversena?

- Tak, ale jest też opcja innego tunera, aby spróbować innych rozwiązań i nie siedzieć w jednej stajni.

Stal Gorzów pokazała, że wsparcie psychologa może być bardzo istotne. Czy rozważacie możliwość zaangażowania do pracy psychologa?

- Znam kilku psychologów, na których mógłbym się opierać. Jednakże z mojego punktu widzenia, może zabrzmi to niepopularnie, ale sądzę, że lepiej się zająć sprzętem, ponieważ jeśli ktoś w młodym wieku korzysta z psychologa to niech lepiej gra w ping-ponga.

Atmosfera w drużynie. Już jest zespół, czy dopiero go budujecie?

- Budujemy. W ciągu kilku dni się tego nie zrobi, ale zaangażowanie zawodników jest duże. Rozmawiamy sporo, starsi zawodnicy szanują młodzieżowców, bo też zdają sobie sprawę, że są oni ważni dla naszej ekipy. Myślę, że do 16 kwietnia wypracujemy wszystko modelowo.

Rozmawiał i notował: Mateusz Makuch 

Źródło artykułu: