Jeśli ktoś zadałby sobie trud i sprawdził, ile osób pracuje w poszczególnych polskich klubach, to na końcu tej listy byłby Orzeł Łódź. - U nas nikt nie jest zatrudniony. Proszę mi pokazać jednego takiego człowieka. Nikogo takiego się nie uda znaleźć - tłumaczy główny sponsor łódzkiego klubu.
I wcale nie chodzi o to, że Orzeł działa mniej profesjonalnie od innych, nie ma rozbudowanej organizacji, w której każdy za coś odpowiada. Skrzydlewski o to wszystko dba, ale nie robi tego z klubowych pieniędzy. Teoretycznie by mógł, ale nie zamierza na to wydawać środków podchodzących od sponsorów ani z miasta. Uważa, że tak jest transparentnie i dzięki temu Orzeł jest wiarygodny. Każdy, kto daje złotówkę na żużel w Łodzi, wie że jest ona przeznaczona na rzeczy naprawdę niezbędne. - Praktycznie wszystko idzie na wynagrodzenia dla żużlowców - tłumaczy główny sponsor klubu. Inne wydatki wiążą się między innymi z organizacją meczów.
Skrzydlewski mówi nam, że jego klub nigdy nie zatrudniał i nie będzie zatrudniać żon, kochanek, teściowych, kolegów partyjnych i innych ludzi. - A jest przecież wiele klubów, w których prezesi biorą pieniądze. Wypłacają sobie delegacje na mecze wyjazdowe. Opłacają z nich hotele czy paliwo. U nas nikt nic nie bierze z klubu - podkreśla.
Nie oznacza to jednak, że w Orle Łódź nie ma rąk do pracy i Witold Skrzydlewski robi wszystko sam. Klub może liczyć na pomoc wielu ludzi. Skrzydlewski wybiera ich sam i potrafi się z nimi dogadać bez obciążania klubowej kasy. A to oznacza w sumie, że tak naprawdę wydaje na łódzki żużel jeszcze więcej pieniędzy niż niektórym się wydaje. - Dziś w sporcie nie jest łatwo o wiarygodność. Uważam, że tylko tak można ją zbudować - podsumowuje prezes Orła.
Zobacz wideo: Adam Małysz apeluje: nie wywierajcie zbyt wielkiej presji na naszych skoczkach
Klub powinien wszystkich niezbędnych do prowadzenia działalności ludzi jawnie zatrudniać na etat albo umowę (jeśli Czytaj całość