Greg Hancock wraca do wydarzeń z Melbourne. "Ktoś nie chciał podium trójki z Monstera"

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Greg Hancock

W minionym sezonie Greg Hancock sięgnął po czwarty w karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata w atmosferze skandalu. W ostatnich zawodach Amerykanin został wykluczony z wyścigu za celowe przepuszczenie Chrisa Holdera.

W tym artykule dowiesz się o:

Do feralnych wydarzeń z udziałem Grega Hancocka doszło podczas Grand Prix Australii w Melbourne. W dziewiątej gonitwie, gdy amerykański żużlowiec był już pewny zdobycia tytułu mistrzowskiego, dał się on wyprzedzić na dystansie Chrisowi Holderowi. Australijczyk zachowywał wtedy szansę na srebrny lub brązowy medal IMŚ.

Po dłuższej chwili sędzia wykluczył Hancocka z tej gonitwy, uznając, że Amerykanin celowo dał się wyprzedzić Holderowi. Hancock nie zgodził się z taką interpretacją wydarzeń i w atmosferze skandalu wycofał się z rywalizacji w Melbourne.

- Pomyślałem wtedy "dlaczego oni nie zrobili czegoś, gdy dwóch lub trzech innych zawodników wyraźnie pomogło innym w trakcie zawodów?". Jednak ktoś najwidoczniej nie widział w tym problemu, nikt nikomu nic nie powiedział. Tylko mnie wzięto jako przykład i postanowiono ukarać. To mi stworzono problem - stwierdził Hancock na łamach angielskiego "Speedway Star" kilka miesięcy po tych wydarzeniach.

Hancock ciągle podtrzymuje swoją wersję. Amerykanin twierdzi, że w Melbourne wyjechał na zewnętrzną i stracił pozycję na rzecz Holdera ze względu na problemy sprzętowe. - Nadal jestem ciekaw kto zaczął tę akcję. Czy to sędzia poczuł, że zrobiłem coś złego? Czy ktoś skarżył się na mnie? Czy zrobił to ktoś z zazdrości, patrząc na nas jako na grupę zawodników sponsorowanych przez Monster Energy? Czytam to między wierszami i myślę, że chciano jednego z nas zrobić przykładem. Przypomnieć nam, że kontrolują sytuację. Tymczasem popełnili błąd - zastanawia się aktualny mistrz świata w brytyjskiej prasie.

ZOBACZ WIDEO Pierwsze treningi i sparingi pokażą czy tor będzie ich atutem

Na całym zdarzeniu najwięcej mógł stracić Bartosz Zmarzlik, który w Australii walczył o jeden z medali IMŚ. Gdyby Polak wypadł poza czołową trójkę, całe podium Speedway Grad Prix zajęliby zawodnicy sponsorowani przez firmę Monster Energy. Razem z Hancockiem z medali cieszyliby się Tai Woffinden oraz Chris Holder. Do takiej sytuacji jednak nie doszło, gdyż ostatecznie to Zmarzlik został drugim wicemistrzem świata.

- Nie można winić ludzi za to, że są zazdrośni, ale zazdrość to złe uczucie. To wszystko co się wydarzyło sprawia, że myślę, że ktoś jest zawistny z tego powodu, że dużo znaczymy w tym sporcie, że mamy przyjacielskie relacje z takimi zawodnikami jak Chris Holder albo Tai Woffinden. Chris i Tai są moimi kumplami. Razem jesteśmy sponsorowani przez Monster Energy, ale nie tworzymy zespołu. Każdy z nas jest wspierany indywidualnie. Coś się jednak musi za tym kryć, jeśli popatrzymy na klasyfikację generalną SGP. Kiedy teraz cofnę się w czasie, to przychodzi mi do głowy myśl, że ktoś nie chciał zobaczyć całego podium złożonego z zawodników Monstera - podsumował Hancock.

Źródło artykułu: