W środowisku żużlowym nie brakuje osób, które twierdzą, że dzięki Stali Gorzów i Betard Sparcie Wrocław liga będzie ciekawsza, bo najlepszy żużel jest na granicie. - Dla mnie to jest tylko takie gadanie. Żużel będzie taki sam. Granitowe tory już kiedyś u nas były, między innymi w Bydgoszczy czy w Rzeszowie. Różnice między granitem a sjenitem tłumaczył nam kiedyś jeden "gość", który pracował w kopalni. Jeśli chodzi o skały, które się wydobywa, a później kruszy, to wszystko się bardzo szybko zmienia. Człowiek nigdy do końca nie wie, na co trafi. Niech ktoś nie myśli, że wrócimy do tego, co było trzydzieści lat temu - mówi nam Marek Cieślak.
Zarówno gorzowianie, jak i wrocławianie wymienili całe nawierzchnie. To duże wyzwanie. Niektórzy mają obawy, jak oba tory będą zachowywać się na wiosnę. - Moim zdaniem na początku będą one trudne. Mogą się rwać. Czymś innym jest dosypanie 300 - 350 ton, a czymś innym wymiana całej nawierzchni - tłumaczy szkoleniowiec.
Cieślak wie, co mówi, bo doświadczenie z torami ma spore. Pracował w wielu klubach i często dosypywał nawierzchni. Zdarzało mu się również wymieniać całą. - Pamiętam, co było za moich czasów we Wrocławiu. Chodziło o sześć tysięcy ton. Zanim to wszystko związało się ze sobą od góry do dołu, musiało upłynąć trochę czasu. I to nie działa tak, że doda się glinki i będzie po temacie. To bzdury. Uważam, że wrocławianie i gorzowianie będą się mierzyć z tematem nawet pół roku. W tym czasie muszą robić tory "na twardo". Trzeba tor mocno ubić, bo inaczej nie da rady. Z czasem wszystko będzie w porządku i pojawi się większe pole manewru - przekonuje trener ekantor.pl Falubazu Zielona Góra i reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny powrót Realu Madryt! Królewscy uratowali pozycję lidera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]