10 listopada 2016 roku angielskie Swindon Robins ogłosiło na swojej oficjalnej stronie internetowej przedłużenie umowy z Jasonem Doyle'em. Żużlowiec w aneksie podpisanym niedawno z polskim klubem stwierdził jednak, że nie ma żadnych kontraktowych zobowiązań na Wyspach. Wiele jednak wskazuje na to, że Doyle podpisał aneks z Ekantor.pl Falubazem, bo Swindon nie chciało mu wydać oświadczenia (jest to zgoda na start zawodnika w Polsce w razie kolizji terminów) potrzebnego do zatwierdzenia do jazdy w PGE Ekstralidze.
Sprawę perypetii Doyle'a, który rok temu stracił tytuł mistrza świata przez kontuzję, ze Swindon opisywaliśmy dość szczegółowo. Anglicy długo upierali się, że nie wydadzą oświadczenia, a zielonogórski klub tłumaczył, że zawodnik sam musi rozwiązać sprawę. Nagle z ust rzecznika Ekantor.pl Falubazu padło stwierdzenie, że temat jest rozwiązany. Teraz już wiemy, że to rozwiązanie polegało na podpisaniu aneksu, bo oświadczenia Doyle nie ma. Będzie problem, jeśli 1 kwietnia Swindon zaprosi go na mecz, a żużlowiec je przyjmie i wystąpi w zawodach. W takiej sytuacji Ekstraliga Żużlowa natychmiast go zawiesi. Do momentu dostarczenia oświadczenia, którego Anglicy nie chcieli dotąd wydać.
- Jeśli Jason Doyle podpisał kontrakt ze Swindon Robins i zobowiązał się do startów w tym klubie to ma problem, z którym sam musi się uporać - mówi Marcin Grygier, rzecznik prasowy Ekantor.pl Falubazu. - Liczymy na rozsądek Anglików. Tak czy inaczej Jason ma trzy wyjścia z sytuacji. Może dogadać się ze Swindon i dostarczyć oświadczenie, a wtedy będzie mógł startować w Anglii i w Polsce. Inne, bardziej radykalne rozwiązania, to unieważnienie kontraktu ze Swindon lub Falubazem.
Oczywiście trudno zakładać, że Doyle wystąpi o rozwiązanie kontraktu w Zielonej Górze. W Swindon zarobi najwyżej jedną piątą tego, co w Polsce. Wydaje się więc, że żużlowiec uzależni swoje występy na Wyspach od wydania oświadczenia. W innym razie będzie dążył do rozwiązania umowy. W sytuacji, w której Swindon zażyczy sobie odszkodowania za zerwanie kontraktu, Doyle będzie musiał wyciągnąć kasę z własnej kieszeni. Gorzej, gdy Swindon się uprze i ukarze zawodnika za to, że nie chce się wywiązywać z podpisanego kontraktu.
ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak i Jarosław Hampel nie czytają wypowiedzi Roberta Dowhana. Tak jest lepiej