Właściciel klubu nie czuje się winnym jego upadku

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Jason Garrity
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Jason Garrity

Drużyna Coventry Bees nie wystartuje w sezonie 2017 w rozgrywkach Premiership. Mick Horton, promotor klubu, nie uznaje siebie winnym tej sytuacji.

W ostatnich miesiącach kibice byli świadkami powolnej agonii Coventry Bees. Klub już w zeszłym roku okupował dolne rejony tabeli ówczesnej Elite League, na nowy sezon również zbudował słabszy skład. Na domiar złego, problemem okazał się stadion w Coventry, z którego były właściciel usunął większość mienia. Po tygodniach trudnych negocjacji, ustalono, że drużyna z Coventry nowy sezon rozpocznie gościnnie na torze w Leicester.

Pszczoły miały powrócić na swój obiekt, gdy zostanie on doprowadzony do użytku przez poprzedniego właściciela. Tak się jednak nie stanie. - Dzień przed oficjalnym komunikatem, byłem jeszcze na spotkaniu z fanami razem z menedżerem Jimem Lynchem. Przekazywaliśmy aktualne informacje na temat stadionu, omawialiśmy nasze plany związane z meczami w Leicester. Jestem w szoku, po tym co się wydarzyło - przyznał Mick Horton, promotor klubu z Coventry.

Horton nie ukrywa jednak, że w ostatnich miesiącach klub nie miał łatwo. - Mieliśmy świadomość, że ten sezon nie będzie łatwy. Jednak byliśmy przekonani, że fani z Coventry nadal będą chętnie oglądać drużynę. Oszacowaliśmy, że na pewno możemy liczyć na grupę 800-900 kibiców. Mieliśmy też obiecane wsparcie od sponsora, który był zaangażowany w nasze rozmowy z BSPA. Jednak nie dotrzymał on danego słowa - dodał Horton.

Brytyjczyk przyznaje wprost, że nie czuje się winny za upadek klubu. - Mam świadomość, że fani są sfrustrowani i chcą znaleźć winnego. Palec można wskazać w kilku kierunkach. Być może część osób uznaje mnie za winnego, ale na moją obronę mogę przytoczyć pewne fakty. To nie ja sprzedałem stadion. To nie ja usunąłem mienie ze stadionu. To nie ja doprowadziłem do procesu karnego, który wytoczyła firma Brandon Estates za usunięcie mienia za stadionu - stwierdził promotor Coventry.

Horton przejął klub od Avtara Sandhu. To za jego poprzednika klub święcił ostatnie triumfy, wygrywając trzykrotnie rozgrywki ligowe. - Zapłaciłem panu Sandhu 200 tys. funtów plus VAT za ten klub, a teraz straciłem wszystko. Czy jest mi przykro? Tak. Teraz jednak najważniejsze jest to, aby upewnić się, że Pszczoły będą mogły wrócić do ligi w przyszłym sezonie. Aby do tego doszło, wiem, że muszę ustąpić i zaprosić innych do składania ofert za klub - podsumował brytyjski działacz.

ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie

Komentarze (2)
avatar
sympatyk żu-żla
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Za pewnie tego nikt nie chciał aby klub nie wystartował w lidze .Takie to jest przekomarzanie się oraz robienie drugiemu na złość. 
Gerhard Malberg
1.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pewnie sie bede czepial ale pozwole sobie na cos takiego.
Jak jeszcze raz jakis madry angol bedzie pouczal jak nalezy organizowac lige zuzlowa i jak pisac regulaminy to niech na poczatek przypr
Czytaj całość