Nowe książeczki zdrowia batem na oszustów i zapominalskich. Kto jej nie wziął, nie pojedzie

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Sebastian Niedźwiedź i Krystian Pieszczek
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Sebastian Niedźwiedź i Krystian Pieszczek

W tym roku będą obowiązywały książeczki zdrowia z hologramem. Zawodnik, który zapomni książeczki na mecz już nie będzie miał możliwości wydrukowania jej na stadionie. W tym roku zapominalscy będą mogli zapomnieć o starcie w lidze.

Wprowadzenie książeczek zdrowia z hologramem to odpowiedź na kombinacje zawodników. Zdarzało się, że mieli oni po dwie lub więcej książeczek. Jeśli w jednej mieli wpisaną niezdolność do jazdy, to pokazywali drugą, czystą, w której nie było żadnych lekarskich przeciwwskazań.

Z dotychczasowymi książeczkami było tak, że można było ściągnąć stosowny plik ze strony i wydrukować je w każdej chwili. Jeśli pod ręką był uprawniony lekarz to w jednej chwili zawodnik stawał się posiadaczem dokumentu umożliwiającego mu start w zawodach. Pal licho, jeśli drukowanie kolejnych książeczek było związane z tym, że o tej pierwszej żużlowiec zapomniał. Gorzej, gdy było sposobem na ominięcie pewnych przeszkód. Wiadomo, że wpis o niezdolności do jazdy do końca meczu wymagał wizyty u lekarza celem przeprowadzenia badań.

Książeczki z hologramem, jako sposób na oszustwo są świetnym rozwiązaniem. Mogą jednak sprawiać duże kłopoty. Teraz żużlowiec, który nie weźmie książeczki na mecz (zapomni, straci ją) będzie mógł się pakować i wracać do domu, bo już nie wydrukuje drugiej książeczki na miejscu.

- Mamy XXI wiek i aż się dziwię, że nie pomyślano o rozwiązaniu na miarę naszych czasów - mówi nam żużlowy menedżer Wojciech Dankiewicz. - W dobie informatyzacji aż prosiło się o jakiś program, do którego miałby dostęp każdy sędzia i mógłby na bieżąco aktualizować dane zawodników. Ci nie musieliby się przejmować tym czy mają książeczkę przy sobie. Arbiter otwierałby program i wszystko byłoby jasne.

ZOBACZ WIDEO Manchester City wygrał z Middlesbrough i został pierwszym półfinalistą Pucharu Anglii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Zgadzam się z tym, że dotychczas używane książeczki to była lipa - kontynuuje Dankiewicz. - Przejście na takie z hologramem jest jednak kłopotem, bo wystarczy, że ktoś żużlowca okradnie przed meczem i nie będzie mógł on jechać. Komputerowe rozwiązanie załatwiłoby problem. W razie stwierdzenia niezdolności do końca meczu zawodnik dostarczałby jedynie świeże zaświadczenie od lekarza i to byłoby jego jedynym zmartwieniem. Młodzież jest roztargniona, zdarzają się przypadki losowe, więc po co sobie komplikować życie. Sam nie raz dzwoniłem do zawodnika, że zostawił swoją książeczkę. Jedni się wracali, inni prosili, żeby przekazać ją koledze.

Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie głośna była sprawa Sebastiana Niedźwiedzia. Było podejrzenie, że żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra jechał w dwóch meczach bez ważnych badań. Po krajowym finale IMEJ lekarz stwierdził u Niedźwiedzia niezdolność do jazdy do końca tamtych zawodów. Zawodnik Falubazu w dwóch kolejnych spotkaniach ligowych pokazał jednak książeczkę bez jakiejkolwiek adnotacji o tym fakcie. Już wtedy mówiło się, że żużlowcy mają po kilka książeczek.

Źródło artykułu: