BSI ma licencję na Grand Prix do 2020 roku, ale już teraz stara się o przedłużenie umowy o kolejne 10 lat. Angielska firma przekonuje FIM, że to pozwoli jej na wynegocjowanie lepszych umów z telewizją i sponsorami.
Nie ma się co dziwić, że BSI tak bardzo zależy na podpisaniu kontraktu do 2030 roku. Z naszych informacji wynika, że angielska firma płaci za prawa do kasy FIM około 2,5 miliona dolarów rocznie. To daje nieco ponad 10 milionów w przeliczeniu na złotówki. Tymczasem już z samej sprzedaży licencji na trzy turnieje w Polsce, BSI ma około 7,5 miliona złotych. W ciemno można założyć, że po dodaniu praw ze sprzedaży pozostałych licencji (niektóre turnieje, jak np. w Cardiff, BSI robi na własną rękę) Anglicy są na bardzo dużym plusie. A przecież są jeszcze znaczące wpływy od sponsorów.
Gdyby jednak BSI udało się dopiąć celu i podpisać nową umowę z FIM, to byłaby to zła wiadomość dla toruńskiego One Sport. W kuluarowych rozmowach podkreśla się, że polska firma chciałaby wejść do gry o Grand Prix, żeby zyskać prestiż i podnieść swoją markę. Jeśli więc BSI dopnie celu to nie tylko zachowa świetny produkt, ale i postawi pod ścianą raczkującą konkurencję. One Sport ma obecnie prawa do IME i IMŚJ, dodatkowo robi też towarzyskie turnieje Speedway Best Pairs.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy