Jarosław Handke: Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu w Rawiczu?
Maks Gregoric: Otrzymałem po prostu najlepsze warunki kontraktu i zarazem najlepszą ofertę z Rawicza i dlatego wybrałem Kolejarza. Słyszałem dużo dobrego o ludziach, którzy pracują w tym klubie, słyszałem, że jest tutaj fajny tor. O tym wszystkim powiedział mi Jernej Kolenko. Gdyby do tego dodać to, że propozycja z Rawicza była najkorzystniejsza, to wybór nie był trudny.
Powiedz coś więcej o ofertach z innych klubów.
- Miałem kilka ofert, ale jak już powiedziałem ta z Rawicza była najlepsza i na nią się zdecydowałem. Ponadto miałem propozycje z Krosna i Miszkolca.
Ostatni sezon spędziłeś w Krośnie. Dlaczego nie zdecydowałeś się na pozostanie w tym klubie?
- Po zakończeniu poprzedniego sezonu powiedziałem sobie, że nie będę od razu podpisywał kontraktu z żadnym klubem, poczekam aż zgłoszą się zainteresowani. Jak już mówiłem, było kilka ofert, wybrałem tę rawicką. Działacze z Krosna chcieli, żebym został, ja jednak im odmówiłem.
Spędziłeś na tym torze zaledwie kilka minut*. Co po przejechaniu tych dwóch czy trzech kółek możesz o nim powiedzieć?
- Tak, rzeczywiście spędziłem na torze kilka minut (śmiech). Podoba mi się jego geometria, są to jednak spostrzeżenia jakby z zewnątrz toru, bo po tym, jak na bardzo trudnej nawierzchni przejechałem parę okrążeń, naprawdę nic nie mogę powiedzieć. Niedługo myślę, że poznam ten tor lepiej.
W ubiegłym tygodniu zaliczyłeś bardzo dobre zawody w Muereck. Jak je oceniasz?
- Pojechałem do Mureck po prostu dla zabawy. Jak wiadomo, jest to po drodze do Polski, więc zahaczyliśmy o to miasto. Z turnieju jestem zadowolony, pojechałem dobrze, tor był bardzo szybki.
Twój przyjaciel, Matic Voldrih, który razem z tobą wystartował w Mureck i razem z tobą miał przyjechać do Rawicza, nabawił się w tych zawodach kontuzji. Co u niego słychać?
- Zgadza się, Matic zanotował upadek. Rozmawiałem z nim i powiedział mi, że niewielkiej kontuzji uległ jego bark, ale to nic poważnego. Powinien już niedługo wrócić do ścigania.
Czy jesteś zadowolony ze swojej sytuacji sponsorskiej i sprzętowej?
- Ze swoich motocykli jestem zadowolony. Mam zamiar przetestować je na rawickim torze, a także na innych torach, aby być dobrze przygotowanym do sezonu. Do tej pory miałem okazję odbyć pięć treningów w tym roku, ale nie jestem jeszcze do końca pewny, co do wyczucia swoich motocykli, na to potrzeba czasu. Ze sytuacji sponsorskiej jestem także zadowolony, choć darczyńców mogłoby być trochę więcej. Nie narzekam jednak na to i cieszę się z tych, którzy mi pomagają.
Gdzie będziesz startował poza ligą polską?
- Mam podpisany kontrakt w Niemczech, będę jeździł także we Włoszech oraz w mistrzostwach Słowenii.
Jak myślisz, kto awansuje do pierwszej ligi w tegorocznym sezonie?
- Ciężko powiedzieć, kto awansuje. Bardzo mocne składy skompletowały drużyny z Łodzi i Lublina. Do tego grona można jeszcze zaliczyć zespół z Miszkolca. Ale w żużlu nigdy nic nie wiadomo, ktoś może pomieszać szyki faworytom. Może to będziemy my, albo jakiś inny klub, na który się nie stawia przed sezonem? Ale wydaje mi się, że trzy kluby, które wymieniłem są jakby nieco ponad nami. Zobaczymy, co pokaże sezon.
Speedway w Słowenii nie jest zbytnio popularny. Dlaczego zdecydowałeś się więc na jego uprawianie?
- Mieszkam pięć minut od stadionu żużlowego w Ljubljanie, kiedy byłem młodym chłopcem, często chodziłem tam na różne zawody. Można powiedzieć, że w żużlu zakochałem się od pierwszego wejrzenia, kręciła i nadal kręci mnie szybkość, poznałem wielu ludzi dzięki temu sportowi. Po prawdzie nie jest to popularna dyscyplina sportu w Słowenii, ale kto wie, może za kilka lat sytuacja się zmieni?
Jernej otwarcie mówi, że uwielbia squash’a. Jakim sportem oprócz żużla ty się pasjonujesz?
- Ja również lubię squash’a. Ponadto do moich ulubionych należą jeszcze takie gry zespołowe jak piłka nożna czy koszykówka.
* Wywiad przeprowadzono w piątek 27 marca, kiedy po ulewie, jaka przeszła nad Rawiczem, odwołano trening i zawodnicy trenowali na torze zaledwie kilkanaście minut.